O tym, że Wisła potrzebuje napastnika wiadomo było już po ostatnim meczu poprzedniego sezonu. Wówczas więzadła w kolanie zerwał Zdenek Ondraszek, a to oznaczało kilkumiesięczną przerwę. Jednak nawet z nim w składzie, krakowianie potrzebowali snajpera z prawdziwego zdarzenia, bo brak skuteczności ciągnie się za nimi miesiącami. Mijają jednak kolejne dni, a przy Reymonta ciągle nie ma napastnika. Co prawda klub sprowadził na tę pozycję Michała Żyrę, ale jest to zawodnik, który w żadnym sezonie nie zdobył więcej niż pięciu bramek i jeśli już ma grać w ataku, to raczej na pozycji cofniętego napastnika. Trener Jerzy Brzęczek co tydzień był pytany przez dziennikarzy o postępy w rozmowach transferowych, ale za każdym razem podkreślał, że klub nie zamierza się spieszyć, by po raz kolejny nie trafić kulą w płot. Wisła Kraków bije rekordy! Przed nią największe wyzwanie Tym razem szkoleniowiec przyznaje jednak, że sprawy są na ostatniej prostej. - Mam nadzieję, że po weekendzie dopniemy tę sprawę. Wiadomo, że w piłce zawsze wiele rzeczy może się zdarzyć i do momentu podpisania niczego nie można być pewnym, ale rozmowy wskazują, że wkrótce wszystko będzie jasne i będziemy mieli napastnika, o którym rozmawiamy od dłuższego czasu. Jego sprowadzenie jest dla nas priorytetem - zaznacza Brzęczek. W Wiśle na brak snajpera z prawdziwego zdarzenie narzekają od zakończenia sezonu 2019/2020, gdy przy Reymonta występował Alon Turgeman. Izraelczyk zdobył sześć bramek w dziewięciu spotkaniach, ale Wisła nie było stać na jego wykupienie z Austrii Wiedeń. Później podobną skutecznością nie potrafili się wykazać m.in. Felicio Brown Forbes, Żan Medved, Zdenek Ondraszek, czy Jan Kliment. Wisła Kraków - Arka Gdynia. Gdzie i kiedy oglądać mecz? Tymczasem ekipa Jerzego Brzęczka przygotowuje się do najbliższego spotkania ligowego. W sobotę (godz. 17.30) Wisła podejmuje Arkę Gdynia. Transmisja w Polsacie Sport, relacja na Sport.Interia.pl. PJ