Dlaczego Wisła przegrała mistrzostwo Polski? Zabierz głos w dyskusji! Bogdan Basałaj, który od czerwca ma być prezesem Wisły na mecz z Odrą przyjechał jeszcze jako dyrektor zarządzający Ekstraklasy SA. Na dodatek w bagażniku przywiózł okazały puchar na wypadek, gdyby to Wisła zdobyła mistrzostwo Polski (prezes Andrzej Rusko udał się z takim samym do Poznania). - Nie wróży to nic dobrego. Już dwa razy podróżowałem z takimi awaryjnymi pucharami i wręczanie ich okazywało się być niepotrzebnym - miał uprzedzić właściciela klubu Bogusława Cupiała, który wbrew wcześniejszym planom zjawił się na pożegnaniu sezonu 2009/2010. Wisła odkupiła winy? Wygląda na to, że w oczach właściciela "Biała Gwiazda" odpokutowała już winy, jakie popełniła dziewięć miesięcy temu tracąc szansę na grę w Lidze Mistrzów po przegranej konfrontacji ze słabą Levadią Tallin. Porażka ta spowodowała stratę około dwóch milionów euro, a kolejnych kilka mln zł poszło z dymem w momencie, w którym piłkarze przegrali walkę o mistrzostwo Polski. Wbrew temu dalsze cięcia kosztów są po prostu nierealne. Już na długo przed decydującą batalią o mistrzostwo stan zatrudnienia przy Reymonta został zminimalizowany do tego stopnia, że wielu zastanawiało się, jakim cudem ten klub jeszcze funkcjonuje. Wystarczy podkreślić, że od końca marca Wisła nie miała zarządu (!), gdyż pełniący obowiązki prezesa Ireneusz Reszczyński złożył dymisję, a poza nim w zarządzie nie było nikogo. Jedyną decyzyjną osobą był przewodniczący Rady Nadzorczej Tomasz Turzański, który negocjował szczegóły zatrudnienia Kasperczaka, a także współpracy z B. Basałajem. B. Basałaj ma odbudować struktury klubu. Niezwykle istotne też będzie wzmocnienie drużyny. Jeśli Wisła ma przyciągać tłumy na nowy, 34-tysięczny stadion, jej gra musi porywać. Tymczasem w minionym sezonie tak się nie działo. Zespół potrzebuje zastrzyku świeżej krwi. Kasperczak zostaje albo... Do środy zdecyduje się przyszłość w klubie Henryka Kasperczaka. Wbrew pozorom, jego szanse na pozostanie wcale nie są takie małe. I to nie tylko dlatego, że pan Henryk jest tańszą opcją niż klasowy szkoleniowiec zagraniczny, ale również dzięki temu, że Bogusława Cupiała do pozostawienia Kasperczaka namawia menedżer Zdzisław Kapka, który przy Reymonta ma znowu mocną pozycję. W myśl piosenki Kory (słowa z wiersza Wisławy Szymborskiej): "Nic dwa razy się nie zdarza" pewne jest jedno: pan Henryk, nawet jeśli zostanie w Wiśle, to nie ma szans na kontrolowanie polityki transferowej klubu, a takie właśnie miał uprawnienia przy pierwszym mariażu z Wisłą. Jeśli padnie "nie" dla Kasperczaka, jego alternatywą jest Rafał Ulatowski z PGE/GKS Bełchatów. Zresztą krakowianie od dawna polują też na inną gwiazdę bełchatowskiej piłki - napastnika Dawida Nowaka. Zbroją się, ale na razie bez wydatków Niezależnie od tego, kto poprowadzi zespół, Wisła już się zbroi. Arkadiusz Onyszko będzie jej nowym bramkarzem (podpisze dwuletni kontrakt), powodzeniem mają się zakończyć też poszukiwania wysokiego, silnego napastnika. Brana pod uwagę jest opcja bałkańska. Klub będzie szukał też prawego obrońcy, wobec tego, że Pablo Alvarez najpewniej nie zostanie wykupiony z Regginy. Te ruchy (napastnik obrońca) muszą się wiązać jednak z wydatkami. Andrzej Iwan, komentatorski okręt flagowy stacji Orange Sport podczas Gali Ekstraklasy dziwił się porządkom panującym w Wiśle w minionym sezonie : - Okrzyknięto, że Skorża ma menedżerskie kompetencje przy dokonywaniu transferów. Ale co z tych kompetencji, skoro mu nawet złotówki na zakupy nie dali?! Dlaczego Wisła przegrała mistrzostwo Polski? Zabierz głos w dyskusji!