Wisła fatalnie rozpoczęła mecz. Do przerwy nie oddała celnego strzału i przegrywała. Podbeskidzie od pierwszych minut było lepsze i jeszcze przed upływem kwadransa wyszło na prowadzenie. W 13. minucie bierność obrońców wykorzystał Kamil Biliński. Wisła nie potrafiła zagrozić bramce rywali, a od 40. minuty miała jeszcze trudniej, bo musiała grać w dziesiątkę. Boris Moltenis brutalnie sfaulował Titasa Milasiusa i dostał czerwoną kartkę. Wisła świetnie wchodzi w drugą połowę. Fernandez daje prowadzenie Wisła była rozbita, ale na drugą połowę wyszła zmotywowana. Zaraz po przerwie wywalczyła rzut karny, którego wykorzystał Luis Fernandez. Ten gol napędził piłkarzy "Białej Gwiazdy" i w 63. minucie wyszli na prowadzenie. Ponownie do siatki trafił Fernandez. W polu karnym piłkę wywalczył Dor Hugi, który dał impuls, wchodząc po przerwie. Izraelczyk wyłożył piłkę Hiszpanowi, a ten nie miał problemów z trafieniem do bramki. Piłkarze Podbeskidzia uśpili czujność gospodarzy i po siedmiu minutach wyrównali. Yigit Celtik efektownie podał, między obrońcami, a sytuację sam na sam wykorzystał Joan Roman. Zacięta końcówka. Wisła traci prowadzenie w doliczonym czasie Wisła jednak nie złożyła broni. W 81. minucie wywalczyła rzut rożny, z prawej strony, na wysokości pola karnego. Po dośrodkowaniu Fernandeza, piłka trafiła w Bartosza Jarocha i wpadła do siatki. Wydawało się, że po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy, Wisła odniesie ligowe zwycięstwo. Tak się nie stało, bo w doliczonym czasie, pięknym strzałem głową popisał się były piłkarz "Białej Gwiazdy", Krzysztof Drzazga. Mecz zakończył się więc podziałem punktów. To trzeci z rzędu remis Wisły w lidze. Zobacz składy, statystyki i szczegóły meczu