O tamtej drużynie kibice Wisły Kraków chcieli jak najszybciej zapomnieć. Ekipę prowadził Adrian Gula, a w zbudowaniu mocnego składu pomagał mu dyrektor sportowy Tomasz Pasieczny. Obaj ściągnęli sporo zagranicznych zawodników, a jednym z najważniejszych w tym projekcie miał być napastnik Jan Kliment. Pod Wawel przychodził z 1.FC Slovacko Uherske Hradiste, w którym w ostatnim sezonie zdobył 10 bramek w 31 spotkaniach. W Wiśle miał jeszcze poprawić ten wynik, ale szybko okazało się to poza jego zasięgiem. Sezon 2021/2022 Kliment zaczął obiecująco, bo od bramki w pierwszej i czwartej kolejce. Szkopuł w tym, że później nie zdobył już żadnego gola, a drużyna spadła z Ekstraklasy. Dwa trafienia w całym sezonie sprawiły, że to właśnie Czech stał się jednym z głównych winowajców. - Jan ma duże umiejętności. Wierzę, że jak się przełamie, to już zacznie trafiać - długo bronił czeskiego napastnika dyrektor Pasieczny. Jan Kliment liderem klasyfikacji strzelców w Czechach Przy Reymonta Kliment jednak nie był w stanie pokazać przynajmniej przyzwoitych umiejętności, ale wiele wskazuje, że jego czas nadszedł właśnie teraz. Przed sezonem 31-letni napastnik trafił do Sigmy Ołomuniec i wygląda na to - przynajmniej na razie - że znalazł swoje miejsce na ziemi. Po siedmiu kolejkach ma na koncie siedem trafień i zdecydowanie przewodzi klasyfikacji strzelców. Zawodnicy za jego plecami mają tylko po trzy gole, a wśród nich jest m.in. Lukas Haraslin, były piłkarz m.in. Lechii Gdańsk, AC Parma i Sassuolo. - Klimentowi wpada teraz wszystko. Przeżywa drugą młodość - piszą czeskie media. Tymczasem Wisła Kraków cały czas próbuje wygrzebać się zaplecza Ekstraklasy. Dwie próby były już nieudane, a trzecia również nie zaczęła się najlepiej - krakowianie zajmują dopiero 14. miejsce w I lidze, ale mają do rozegrania trzy zaległe spotkania. W najbliższym meczu Wisła w piątek podejmuje Wartę Poznań (godz. 20:30). PJ