Adrian Gula, zanim trafił na Reymonta, był w orbicie zainteresowań Legii Warszawa i Lecha Poznań. Były prowadzone z nim rozmowy. Ostatecznie trafił do Krakowa. Dlaczego? Gula był znany z rozwoju piłkarzy, poprzez wpajanie im ofensywnego stylu gry, bez wybijania na oślep.Gula był znany z promowania młodzieży, wiary w nią, stawianie na nią. Zostawił jednak zespół na pierwszym miejscu w Pro Junior System.Nikt jednak w klubie nie zareagował na lampkę alarmową: "Hola, hola panowie! Z takim graniem, bez silnej ofensywy, można z hukiem z lecieć z ligi!" Gula stracił dwóch najlepszych piłkarzy Adrian Gula doprowadził do tego, że Wisła uzyskała najwyższe wpływy z transferów od 11 lat, dzięki sprzedaży Yawa Yeboaha i Aschrafa El Mahdiouiego. Za obu piłkarzy klub zyska ponad cztery miliony euro. Problem w tym, że jeśli wypadnie z krajowej elity, to po straty mogą być większe i to każdego roku bez występów w PKO Ekstraklasie. Adrian Gula był tytanem pracy, ale jednocześnie ma swoje za uszami. Chociażby to, że na strategicznej pozycji holował swego krajana z Żyliny Michala Szkvarkę i tylko on widział w nim wielki potencjał. Z drugiej strony, długo na bocznicy trzymał Stefana Savicia, który jako jeden z nielicznych potrafi prostopadłym podaniem otworzyć drogę do bramki.Adrian Gula na koniec pokazał klasę, rezygnując ze sporej części należnego mu wynagrodzenia. Miał świadomość, że projekt nie wypalił i zmiana trenera była koniecznością. Błaszczykowscy sięgają po tajną broń: Jerzy Brzęczek Jakub i Dawid Błaszczykowski namówili do pracy w Wiśle Jerzego Brzęczka. Rok temu dla wielu selekcjoner był obiektem kpin z uwagi na defensywny styl, jaki preferowała jego kadra i dość napięte stosunki z częścią mediów. Czas pokazał, że to Brzęczek miał rację. On odnosił wyniki, a jego następca Paulo Sousa wprawdzie poprawił ofensywę, ale całkowicie rozregulował defensywę i na koniec okazał się być niesłownym, niegodnym zaufania człowiekiem. Zdezerterował.Hołdujący poukładanemu futbolowi Brzęczek ma uratować Wisłę przed degradacją. W sztabie będzie miał nie tylko wiernego asystenta z "Biało-Czerwonych" Tomasza Mazurkiewicza, ale też żywą legendę Wisły Radosława Sobolewskiego, który ma zadbać o charakter mocno międzynarodowej szatni. Brzęczek musi uszczelnić defensywę, poprawić odbiór piłki Sytuacja nie jest łatwa. Wisła nie ma dziś dryblera klasy Yeboaha, ani pomocnika stabilizującego drugą linię tak jak Aschraf. A zachowań w odbiorze piłki, jakie dały sukces Warcie w meczu z Legią, czy Jagiellonii w starciu z Górnikiem nie da się wypracować w pięć minut, na kilku treningach. Na szczęście "Białej Gwiazdy" okno transferowe stoi jeszcze otworem, skład można wzmocnić.Krakowianie mają za plecami pięć drużyn, spośród których trzy pożegnają się Ekstraklasą, ale Legia i znajdujący się na dnie ligi Bruk-Bet Termalica mają mecz zaległy. Przewaga do bezpiecznego miejsca stopniała do jednego punktu, a w perspektywie są dwa mecze z bezpośrednimi rywala do walki o ligowy byt - Górnikiem Łęczna (21 lutego w Krakowie) i Legią (25 listopada w Warszawie). Brzęczek: Jesteśmy z Kubą bardziej wymagający wobec siebie Nie brakuje głosów złośliwych, że oto Błaszczykowscy zamieniają Wisłę w program "rodzina na swoim". Najlepiej im odpowiedział wczoraj Jerzy Brzęczek: - Fakt, że jesteśmy z Kubą rodziną powoduje, że jesteśmy wobec siebie jeszcze bardziej wymagający w sprawach zawodowych. Ani ja nie dostałem opaski kapitańskiej, medalu na IO i stanowiska selekcjonera, ani on miejsca w kadrze i ponad 100 meczów, wielu z opaską kapitańską za piękne oczy - powiedział nowy trener Wisły.Czy misja uratowania Ekstraklasy dla "Białej Gwiazdy" się powiedzie? O tym będziemy rozmawiać dziś w programie "Jasna Strona Białej Gwiazdy". Początek o godz. 11. CZYTAJ TEŻ: Wisła wybrała Brzęczka po znajomości? Oto fakty!