Bohaterem meczu został Marek Zieńczuk, który strzelił 13. bramkę w sezonie. Na podstawie tego spotkania można by napisać kolejny traktat o wadze stałych fragmentów gry we współczesnym futbolu. Wisła w II połowie nie mogła osiągnąć przewagi, ale wystarczył jej jeden rzut rożny, by przesądzić o zwycięstwie. Dośrodkowanie na bliższy słupek posłał Piotr Brożek, a Marek Zieńczuk wyskoczył jak na trampolinie i strzałem głową skierował piłkę pod poprzeczkę. Cóż z tego dla Oresta Lenczyka, że poza tą sytuacją bełchatowianie w polu karnym pilnowali wzorowo wiślaków? Że Dariusz Pietrasiak utrudniał, jak mógł życie silnemu punktowi wiślaków przy stałych fragmentach gry - Cleberowi? Że eks-wiślak Maciej Stolarczyk dowodził fachowo defensywą wicemistrza Polski? Wisła jak doświadczony pięściarz - wykorzystała jedną słabość rywala, gdy garda poszła niżej. "Biała Gwiazda" zaczęła szybko i agresywnie. Ale jedyną dobrą okazję, jaką wypracował na początku Piotr Brożek zmarnował niecelną główką jego brat Paweł. Kwadrans później niespodziewanie przycisnął GKS. Najpierw Carlosa Costliego w ostatniej chwili powstrzymał Arkadiusz Głowacki. W tej samej 26. min było jeszcze groźniej w polu karnym lidera. Dariusz Pietrasiak sprytnie dograł w "szesnastkę" do Tomasza Jarzębowskiego, ten zwiódł Radosława Sobolewskiego i strzelił górą. Piłka leciała na tyle blisko środka, że Mariusz Pawełek nie miał kłopotów z obroną. W opowiedzi Mauro Cantoro wszedł jak taran w pole karne bełchatowian. Przepchnął się przez dwóch, trzech rywali, zakotłowało pod bramką Krzysztofa Kosika, lecz w ostatniej chwili piłkę z nogi "Broziowi" zdjął jeden z obrońców. Najlepszą sytuację w I połowie zmarnował Costly. W 34. min po rozegraniu z Tomaszem Wróblem był sam na sam z Pawełkiem. I strzelił obok niego, tyle że na tyle lekko, że zmierzającą do pustej bramki piłkę zdążył ekspediować Arkadiusz Głowacki. Po golu Zieńczuka bełchatowianie próbowali odpowiedzieć. Częściej atakowali, ale gubili się pod bramką Pawełka. Brakowało im spokoju i wiary, której miał sporo Paweł Brożek, który w 89. min poszedł do końca za piłką i wykorzystał prezent obrony. Pietrasiak zgrał głową do tyłu, Stolarczyk blokował piłkę i czekał, aż wyjdzie z bramki Kozik. Ten jednak czekał do końca, aż "Brozio" znalazł się sam przed nim, zwodem na prawo zgubił bramkarza i kopnął do "pustaka". Michał Białoński, Kraków Wisła - PGE/GKS Bełchatów 2:0 (0:0) Bramki: Zieńczuk (59. głową z podania Piotra Brożka), Paweł Brożek (89.). Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Piotr Brożek - Łobodziński (60. Paulista), Sobolewski, Cantoro Ż, Zieńczuk (76. Dudu) - Boguski (85. Dudka), Paweł Brożek. PGE/GKS Bełchatów: Kozik - Tosik (66. Ujek), Pietrasiak, Stolarczyk, Popek - Strąk, Rachwał, Jarzębowski (83. Janus) - Wróbel, Garguła, Costly Ż. Sędziował Grzegorz Gilewski z Radomia. Żółte kartki: Cantoro oraz Costly. Widzów: 16 tys.