INTERIA.PL: W zeszłym sezonie mordowaliście się na wyjazdach, a teraz od razu pokonujecie w dobrym stylu mistrza. Skąd taka odmiana zespołu? Paweł Brożek: Trener Skorża dobrze nas ustawił taktycznie. Właściwie realizowaliśmy jeo założenie i wynik sam przyszedł. Nie graliśmy już tak jak na wiosnę, gdy za dużo chaosu było w naszej drużynie. Maciej Skroża wyleczył Wisłę? - W sporej mierze tak. Ważne też były zmiany kadrowe, do jakich doszło w drużynie. Przyszedł "Kosa", Andrzej Niedzelan. Oni nadali naszemu zespołowi nową jakość. Wiele czynników złożyło się na to, że gramy inaczej niż wiosną. Nie rozczarowało Cię Zagłębie? Mistrz Polski gra u siebie, dodatkowo zmotywowany chęcią zatarcia wrażenia po porażce ze Steauą i oddaje celnych strzałów jak na lekarstwo. Poza sytuacjami Nunesa i Chałbińskiego, "miedziowi" nic nie wskórali. - Oglądaliśmy mecz ze Steauą i wiedzieliśmy o tym, że Zagłębie nie jest w najwyższej formie. Wykorzystaliśmy to. Nie zazdrościcie Zagłębiu przeciwnika w eliminacjach do Ligi Mistrzów? Steaua jest mocna, ale to nie to samo co FC Barcelona, Real Madryt, Anderlecht Bruksela, czy nawet Panathinaikos, z którymi rywalizowała Wisła. - Faktycznie, w porównaniu do naszych, losowanie mieli dobre. Mimo niepowodzenia w pierwszym spotkaniu życzę Zagłębiu, żeby awansowało i zaszło jak najdalej. W ten sposób lubinianie mogą zdobyć punkty dla Polski i wrócimy do gry czterema zespołami w europejskich pucharach, a nie jak teraz - trzema. Macie na boisku lidera w osobie Kamila Kosowskiego. To wymagająca postać wobec Ciebie. W jednym z wywiadów po meczu z Zagłębiem uznał, że Paweł Brożek powinien strzelić trzy gole, bo tyle miał sytuacji i wtedy można by go porównywać do Żurawskiego, czy Frankowskiego. - Niech "Kosa" nie przesadza! Mogłem strzelić jeszcze jednego gola - w pierwszej połowie. Spokoju mi nie zabrakło, tylko miałem piłkę na lewej nodze i ciężko było trafić do siatki. Bramkarz też poszedł w ciemno na wyczucie i miał farta. Gdyby stał do końca, to pewnie byłaby bramka. Teraz gracie u siebie z Koroną, a późnij zaległe spotkanie z Górnikiem Zabrze. - I w każdym z tych meczów będziemy walczyć o zwycięstwo. Wiadomo, gramy u siebie. Trzeba zdobyć komplet punktów. To jest normalne. Dwa mecze z rzędu wygrała Legia. Wraca stary układ, w myśl którego w lidze dominuje Legia i Wisła? - To dopiero początek, nie ma co oceniać. Każdy może być liderem po dwóch kolejkach, więc spokojnie. Sezon jest długi. Po rundzie jesiennej można robić wiążące oceny. Co Cię zaskoczyło, a co rozczarowało na początku nowego sezonu? - Zaskoczyła mnie Legia. Nie sądziłem, że tak szybko pozbiera się po porażce w Wilnie. Rozczarowany jestem postawą Zagłębia i Bełchatowa. W zeszłym sezonie były to wiodące ekipy, a teraz i w europejskich pucharach i w lidze idzie im jak po grudzie. Przynajmniej na razie. Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL