Przed sezonem napastnik Wisły mówił, że z jego powrotu do Ekstraklasy najmniej zadowolona powinna być Legia Warszawa, której strzelił już w swojej karierze wiele bramek. - Na początku to był żart. Odnosząc się jednak do wczorajszego spotkania, w drugiej połowie trochę słabo wyglądałem fizycznie, bo przez kilka dni nie trenowałem. Jednak cierpliwie czekałem na sytuacje i się doczekałem. Dostałem świetne podanie od Łukasza Garguły i popatrzyłem, jak zachowa się bramkarz. Wyciągnąłem też wnioski z meczu przeciwko Ruchowi Chorzów. Mogłem wtedy podobnie jak wczoraj zachować się w dwóch sytuacjach. Cieszę się, że moja bramka okazała się zwycięską, a dodatkowo zagwarantowała nam wygraną nad mistrzem Polski. - W pierwszej połowie nie zdążyłem złożyć się do strzału. To była taka piłka sytuacyjna. Piłka leciała na wysokości biodra i próbowałem ją trafić kolanem. Ciężko było ją skierować do siatki nogą czy głową. Mogła wpaść przy odrobinie szczęścia. W drugiej połowie byłem za linią piłki, próbowałem strzelić tzw. krzyżakiem. Niestety nie trafiłem w piłkę - analizował niewykorzystane przez siebie sytuacje bramkowe Brożek. Snajper "Białej Gwiazdy" odniósł się również do strzelonego przez siebie gola. - Z reguły staram się patrzeć na bramkarza jak się zachowuje. Jak już mówiłem wcześniej, miałem podobne sytuacje w meczu z Ruchem. Tym razem postanowiłem inaczej wykończyć akcję. Cieszę się, że w taki sposób strzeliłem bramkę. -Trzeba przyznać, że Legia była lepszym zespołem. Stwarzali sytuacje, przede wszystkim dłużej utrzymywali się przy piłce, a my mieliśmy z tym problem. Traciliśmy ją po trzech, czterech podaniach. Natomiast Legia dłużej budowała swoje akcje. Była minimalnie była lepsza - ocenił grę rywala "Brozio". Zdaniem Pawła Brożka zespół w momentach, kiedy brakuje mu umiejętności musi wykazać się wielką determinacją i wolą walki. - W końcu każdy zdawał sprawę, że gramy z mistrzem Polski. To było widać na boisku. Krok po kroku Wisła będzie się liczyła. Oczywiście przy odpowiednich wzmocnieniach będziemy walczyć o najwyższe lokaty. Natomiast, jeżeli umiejętności brakuje, to powinno nadrabiać się je zaangażowaniem, walką i tak było. Paweł Brożek podkreślił, że bardzo ważne dla niego było to, że przy R22 zasiadł komplet kibiców. - Dlatego nie mogło mnie zabraknąć na boisku. Duże ukłony w stronę naszego sztabu, wykonali dobrą pracę. Kontuzja nie była zaleczona do końca i grałem na środkach przeciwbólowych. Niestety pod koniec meczu mój uraz się odnowił. W poniedziałek przechodzę badania i na pewno będę pauzował przez kilka dni. Ale jest czas, by wyleczyć się na kolejne spotkanie i być gotowym w 100 procent na mecz w Bydgoszczy. Strzelec zwycięskiej bramki z Legią Warszawa dostrzega problem, jakim jest trudność wygrywania w meczach wyjazdowych. - U siebie gramy bardzo dobre spotkania. Natomiast na wyjazdach nie potrafimy, szczególnie w drugich połowach, zdominować rywala i go "dobić". Dużo pracy przed nami. Chcielibyśmy wygrywać na wyjeździe i będziemy do tego dążyć. Zapytany przez dziennikarzy o świetną postawę Arkadiusza Głowackiego najlepszy strzelec Wisły w trwającym sezonie powiedział: - W ostatnim czasie "Głowa" przyzwyczaił nas do tego, że jest w znakomitej formie i to on rządzi na boisku. Dziękujemy mu za to. Trzymamy wszyscy kciuki, żeby grał tak dalej. Wierzę, że Arek po obecnym sezonie nie zakończy kariery i przynajmniej jeszcze rok pomoże Wiśle. Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania związanego ze zbliżającą się liczbą 100 bramek w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. - Nie chcę deklarować ile bramek strzelę, najważniejsze jest zwycięstwo. Myślę o tym i wierzę, że wejdę do tego grona zawodników. Taki stawiam sobie cel.