Szermierka słowna między oboma panami zaczęła emocjonować publikę już przed dwoma laty. Zbigniew Boniek w dosyć bezpardonowy sposób ocenił wówczas kompetencje Jarosława Królewskiego jako działacza piłkarskiego. To była pierwsza kostka domina. "Trampkarz, chciał uczyć wszystkich, nie mając żadnej wiedzy. Dołączy do grona tych co byli, krzyczeli, uczyli wszystkich i potem szybko zniknęli...." - napisał wówczas "Zibi" w mediach społecznościowych. Wisła Kraków dokonała "czystki". Marek Koźmiński nie gryzł się w język Ty do mnie, ja do ciebie. Boniek nie odpuścił Królewskiemu. Riposta w godzinie przełomu Królewski nie pokusił się wtedy o ripostę. Zareagował dopiero na początku tego roku, gdy wcześniej Boniek wytknął publicznie, że zatrudniony w Wiśle Kraków hiszpański trener Albert Rude nie posiada stosownej licencji. - Wiemy, że w Polsce jest tak, że jak się raz coś przegrało, to potem najlepiej się zakopać w ziemi i nie pokazywać w świecie biznesowym, sportowym czy gdzieś indziej. Taką mamy narrację. Nazywając mnie trampkarzem, pan Boniek pokazał, że zapisany jest do tego świata, który jest jakimś światem totalnych zgredów. Ale generalnie rzecz biorąc, świat wygląda trochę inaczej - oznajmił bez skrępowania Królewski w rozmowie z serwisem Meczyki.pl. Dodał również, że stan neuronów wiceprezydenta UEFA - starszego o równo 30 lat - ocenia "na wciąż bardzo wysokim poziomie". Te słowa wypowiadał jeszcze zimą. Minęły dwie kolejne pory roku i oto zaiskrzyło jeszcze raz. Tym razem odezwał się Boniek. A okazją była niespodziewana dymisja Kazimierza Moskala z funkcji pierwszego trenera "Białej Gwiazdy". W serwisie X honorowy prezes PZPN udostępnił post innego użytkownika, zawierający zbitkę wypowiedzi Królewskiego - bardzo interesujących w kontekście pożegnania w trybie nagłym z trenerem. Królewski podczas jednej z konferencji prasowych: - W polskiej piłce patologią jest, że my, jako prezesi, opinia publiczna, kibice, przyzwyczailiśmy się do tego, żeby zwalniać trenerów. Po prostu w trakcie sezonu. O ile jeszcze rozumiem po dłuższej pracy, to jeśli chodzi o ocenianie trenerów w trakcie sezonu, po jednym kwartale czy dłużej, to jest po prostu skandaliczne. I wywieranie presji na nich, próby rozliczeń, próby patrzenia na jakikolwiek projekt z perspektywy 4-5 miesięcy, są po prostu skandalem - jeśli chodzi o intelekt kogokolwiek, kto czymkolwiek zarządzał w przeszłości. Tymczasem zwolniony w poniedziałek Moskal prowadził krakowski zespół... trzy miesiące i 20 dni. "Spokojnie, każdy może zmienić zdanie... Szczególnie młodzież" - skwitował złośliwie Boniek. Krótki wpis zwieńczył uniesionym kciukiem. To czyni ripostę subtelną, ale raczej nie umniejsza jej celności.