W 2019 r. Błaszczykowski wraz z Tomaszem Jażdzyńskim i Jarosławem Królewskim rozpoczęli misję ratowanie Wisły. Dziś były kapitan reprezentacji Polski jest współwłaścicielem klubu, ale dopuścił do spadku do I ligi. Wisła Kraków. Przed nowym sezonem Błaszczykowski opowiada o: Przemówieniu przed meczem z Wartą Poznań: - Była na mnie dość duża presja, że po spadku się schowałem. Absolutnie nigdy się nie chowałem i nigdy nie uciekam od odpowiedzialności. Dlatego chciałem wyjść i przemówić do wszystkich kibiców. Uznałem, że słusznie będzie to zrobić w bezpośredni sposób. Wychodząc przed meczem na środek boiska, nigdy nie spodziewałem się, że będę słyszał śmiech z trybun. Ale życie nie jest proste, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Biorę całą odpowiedzialność za to, co się stało. Moje życie pokazało, że nigdy się nie poddaję i teraz też nie mam zamiaru. CZYTAJ TAKŻE: Cel Wisły w I lidze? Zarząd zaskoczył kibiców!Zawodzie, który sprawił: - Dla mnie istotne jest, że wystarczająco nie pomogłem na boisku. Zerwałem więzadła, próbowałem wrócić bez nich, ale to się nie udało i przez osiem miesięcy byłem poza drużyną. A myślę, że byłbym w stanie pomóc na boisku. Jestem również odpowiedzialny za to, co się wydarzyło, czyli nasz spadek do I ligi. Zaangażowaniu w transfery: - Dużo pojawiało się informacji, że niby robię transfery do klubu, ale w bezpośredni sposób przyłożyłem się tylko do sprowadzenia Momo Cisse. Z czasów gry w Dortmundzie znam się z trenerem Sven Mislintatem, rozmawialiśmy o różnych zawodnikach i powiedział, że jest w stanie dać nam Momo i jeszcze w 80 proc. go sfinansować, bo taką część jego kontraktu pokrywał Stuttgart. Doszliśmy do wniosku, że nie ma dużego ryzyka, choć wiedzieliśmy, że Momo borykał się z kontuzjami. Liczyliśmy, że jak Stuttgart zobaczy, że wykonaliśmy z nim dobrą pracę, to być może ta współpraca się rozszerzy, a to nie jest proste sprowadzać zawodników z takich drużyn. Powrocie do gry: - Dopóki będę dawał drużynie jakość, to chcę pomóc. Chcę pomóc szatni, bo uważam, że nie zafunkcjonowała tak, jak powinna. Mimo że mieliśmy kilku dobrych i doświadczonych zawodników. Trudno jednak powiedzieć, kiedy wrócę, bo to poważna kontuzja. Ta sama, którą miałem w Dortmundzie. Na dziś jestem po trzymiesięcznej rehabilitacji i wygląda to dobrze. CZYTAJ TAKŻE: Cięcia w Wiśle uderzyły w Jerzego Brzęczka! Poważny ciosWnioskach po trzech latach zarządzania Wisłą: - Nigdy nie miałem problemu w łączeniu funkcji zawodnika i współwłaściciela klubu. W 2019 r. wszyscy cieszyli się z tego, że tu jestem, a mamy 2022 r. i sytuacja jest zupełnie inna, ale moje podejście się nie zmienia. Od początku mówiłem, że nie jestem tutaj przyklejony i nie muszę być tu na zawsze. I pewnie zawsze tutaj nie będę. Przyszedł tylko z jednym zamiarem - żeby Wisła przetrwała. Zdaję sobie sprawę, że spadliśmy, ale biorę za o odpowiedzialność i zostaję, by zrobić wszystko, aby sprawy wróciły na odpowiednie miejsce. Oskarżeniach, że obecny zarząd cierpi na tzw. syndrom oblężonej twierdzy: - Moje odpowiedź może być jednostronnie odebrana, więc myślę, że najlepiej byłoby zapytać pracowników klubu. Nie czuję się osobą, która się wywyższa. Nie potrzebuję żadnych tytułów, by z kimś normalnie porozmawiać. Zdaję sobie jednak sprawę, że moje nazwisko jest dość medialne... Nie jestem w stanie na wszystkie zarzuty odpowiadać. Notował: PJ