Wisła Kraków przed tygodniem zdemolowała Spartak Trnawa, przez co wśród fanów pojawiła się nadzieja na awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. W czwartek na stadion przy Reymonta przyjechało belgijskie Cercle Brugge. Belgowie od początku wrzucili Wisłę Kraków na karuzelę Niestety dla polskich kibiców, piłkarze Cercle Brugge od pierwszych minut pokazali różnicę między czwartą siłą ligi belgijskiej a zdobywcą Pucharu Polski. Goście czuli się przy Reymonta jak u siebie i objęli prowadzenie po zaledwie ośmiu minutach. Alan Minda świetnie odnalazł się na lewym skrzydle i precyzyjnym strzałem nie dał szans Kamilowi Brodzie. Ekwadorski skrzydłowy po kilkudziesięciu sekundach miał szansę na dublet, ale tym razem przegrał pojedynek z golkiperem "Białej Gwiazdy". Broda nie popisał się jednak chwilę później. Wiślacy stracili piłkę pod własnym polem karnym, a ta trafiła na skrzydło do Thibo Somersa. Belg dostrzegł, że bramkarz rywali szykuje się do złapania dośrodkowania i uderzył, zupełnie zaskakując defensywę gospodarzy. Niestety, zawodnicy Cercle Brugge nie zadowolili się dwubramkowym prowadzeniem. W 36. minucie Broda poradził sobie przy pierwszym uderzeniu po rzucie rożnym, ale przy dobitce Christiaana Ravycha nie miał już nic do powiedzenia. Po tym golu swój najlepszy moment mieli gracze Wisły Kraków. Angel Rodado trafił w poprzeczkę, a przy innej okazji do siatki trafił nawet Tamas Kiss. Arbiter nie mógł jednak uznać trafienia z powodu spalonego w wykonaniu Bartosza Jarocha. Cercle Brugge po przerwie dopełniło dzieła zniszczenia Po przerwie Belgowie odzyskali rezon, a druga połowa rozpoczęła się podobnie, co pierwsza - czyli golem w ich wykonaniu. Kevin Denkey nic nie zrobił sobie z asysty kilku rywali, utrzymał się na nogach, po czym huknął nie do obrony, podwyższając wynik do 4:0. A w 55. minucie oglądaliśmy kolejną bramkę. Tym razem mocnym strzałem na listę strzelców wpisał się Abdoul Kader Ouattara. Przy stanie 0:5 ponownie przebudził się Rodado. Hiszpan oddał dwa niezłe strzały, ale żaden nie znalazł wówczas drogi do siatki. Tymczasem Belgom tego dnia dopisywały i umiejętności, i szczęście. W 83. minucie Kazeem Olaigbe popisał się ładnym golem z rzutu wolnego, ale po drodze piłka trafiła jeszcze w jednego z graczy Wisły, przez co zupełnie zmyliła Brodę. Chwilę po tym swój moment wreszcie otrzymał najlepszy piłkarz gospodarzy. Rodado wpadł z lewej strony w pole karne i udało mu się strzelić gola honorowego. Rezultat 1:6 mówi sam za siebie. Chociaż za tydzień "Białą Gwiazdę" czeka rewanż w Belgii, wszystko wskazuje na to, że będzie to tylko dopełnienie formalności dla graczy Cercle Brugge. Mimo tego zdobywcom Pucharu Polski należą się wielkie brawa za dotarcie do tak dalekiej fazy eliminacji do europejskich pucharów.