Jaka jest tajemnica dobrej postawy Wisły na wiosnę? - Mamy dobrą mieszankę - trochę młodości i trochę doświadczenia - wskazuje "Baszczu". Szkoda tylko, że po zdobyciu pięciu, a może nawet sześciu tytułów mistrzowskich ten znakomity obrońca opuści klub z Reymonta. INTERIA.PL: Na ostatnim spotkaniu z kibicami żegnałeś się z nimi, mówiąc że w czerwcu raczej zakończy się twoja dziewięcioletnia przygoda Wisłą. Marcin Baszczyński, obrońca Wisły: Na razie sytuacja się nie zmienia, nie chcę nic komentować. To powiedz chociaż, czy klamka już zapadła i podpisałeś kontrakt z Atromitosem, czy nie zapadła i jest jeszcze szansa na twoje pozostanie w Wiśle? - Gdybym odpowiedział, to wszystko byłoby wiadomo. Zbyt ważny okres teraz przechodzimy, jestem pochłonięty walką o mistrzostwo Polski, więc nie chcę się zajmować tym, co będzie po sezonie. Przed startem piłkarskiej wiosny traciliście do Lecha pięć punktów i mieliście w perspektywie wyjazd do Poznania. Wierzyłeś wtedy, że uda się tak szybko zniwelować przewagę i wrócić do stołu, przy którym jest mistrzowskie rozdanie? Lecha i Legię macie na wyciągnięcie ręki, a terminarz powoduje, że to wy jesteście faworytami do mistrzostwa Polski. - Byłem przekonany, że walka będzie się toczyła do samego końca, i że zachowamy szanse na obronę mistrzostwa. Tak też się stało. Szansa na tytuł nie jest mała, będziemy chcieli ją wykorzystać. Kluczowy był chyba remis w Poznaniu, bo gdybyście wówczas przegrali Lech odskoczyłby. Tak się nie stało i to "Kolejorz" musi się martwić przed wyjazdami do Warszawy czy Wrocławia. Wy macie Legię u siebie, a w Krakowie nie zwykliście przegrywać. - Nie nazwa zespołu, czy terminarz decydują o zdobywaniu punktów, tylko aktualna forma, gra drużyny. Przed startem wiosny mogło się wydawać, że ŁKS będzie słabeuszem, dostarczycielem punktów. Tymczasem jest jednym z lepiej grających w tej rundzie zespołów! Zatem aktualna forma ma decydujące znaczenie. Dziwnie się złożyło, że nadrabiacie straty do ścisłej czołówki, grając bez Pawła Brożka, albo z Pawłem, który jest jeszcze daleki od optymalnej formy (jak w meczu z Arką). To ciężko wytłumaczalne, bo jeszcze jesienią Wisła była totalnie uzależniona od goli "Brozia". Teraz strzela Marcelo, ty, Arek Głowacki, Radek Sobolewski, napastnicy trochę mniej, ale punkty ciułacie! - Po prostu drużyna wzięła ciężar gry, odpowiedzialność za zdobywanie punktów na siebie. Są ludzie, których trudniej zastąpić, ale okazuje się, że nie ma takich, którzy byliby nie do zastąpienia. W momencie, w którym Paweł doznał kontuzji, wiedzieliśmy, że jeśli nie chcemy przegrać mistrzostwa Polski, to gole musi zacząć strzelać cały zespół. I właśnie na to się przygotowaliśmy i teraz realizujemy. Tak się złożyło, że odpowiedzialność za zdobywanie goli w ostatnich meczach wzięli na siebie obrońcy. I to jest fajne! Takie rzeczy tylko konsolidują zespół, powodują, że tryby w Wiśle zaczynają się zazębiać. Trener Lecha - Franz Smuda ma taką teorię, że Wisła tak dobrze sobie teraz radzi na wiosnę, bo ma doświadczonych zawodników, którzy mają na koncie już kilka mistrzostw Polski, takich jak ty, Sobolewski, Głowacki, Zieńczuk czy Cantoro, a ci starzy wyjadacze potrafią się zmobilizować w decydującym okresie, takim jak obecny. Zgadzasz się z tym, czy protestujesz? - Myślę, że nasza obecność w tym składzie jest plusem drużyny. Mamy dobrą mieszankę - trochę młodości i trochę doświadczenia. Trzeba tylko zadbać o wynik końcowy. Mam nadzieję, że będzie nim mistrzostwo! Czekają was teraz mecze teoretycznie łatwiejsze, bo Górnik jest ciągle na ostatnim miejscu, a Piast też się broni przed spadkiem. Takim drużynom jednak nigdy nie brakuje determinacji. Jak się zapatrujesz na te dwa spotkania? - Tak jak na ostatnie z Arką. Musimy podejść do nich skoncentrowani. Górnik w tej rundzie pokazał już, że potrafi grać z silnymi drużynami. Musimy to mieć na uwadze. Tym bardziej, że przyjeżdża trener Kasperczak. Trzeba robić swoje i grać z takim samym zaangażowaniem i determinacją. Słyszałeś, że po twoim wejściu w meczu z Jagiellonią Tomek Frankowski ma złamane żebra? - Dopiero dzisiaj wróciłem z podróży i dowiedziałem się, że Tomek został poszkodowany. Muszę go przeprosić. Zapewniam, że nie zrobiłem mu krzywdy specjalnie, stało się to w ferworze walki. Rozmawiał: Michał Białoński