Jeszcze przed meczem atmosfera wokół spotkania był gęsta. Kibice obu klubów za sobą nie przepadają, do tego na mecz po raz kolejny nie zostali wpuszczeni sympatycy Wisły. - Już pierwsza połowa pokazała, że będzie gorąco. Dużo sytuacji spornych, dużo kłótni i przepychanek. Ale byliśmy przygotowani na taki mecz, wiemy jakie jest ciśnienie ze strony kibiców Motoru. Nic nie chcę mówić, ale to chyba jakiś delikatny kompleks - mówił zaraz po meczu Uryga. Najbardziej nerwowo było w samej końcówce. Gdy krakowianie zdobyli czwartą bramkę, na murawę zaczęły lecieć różne przedmioty, w tym plastikowe butelki. Jedną z nich w stronę trybun odkopnął David Junca, za co został wyrzucony z boiska. - Szkoda tej czerwonej kartki, to było niepotrzebne... Od samego początku byliśmy przygotowani na spotkanie pod takim ciśnieniem i cieszę się, że wygraliśmy wysoko, niektórym pewnie utarliśmy nosa - oceniał Uryga. Radosław Sobolewski, trener Wisły: - Były nerwy. Piłka nożna to niesamowite emocje. Miło jest i fajnie znosi się pewne rzeczy jak się wygrywa, a inaczej pewne rzeczy się przyjmuje, jak się przegrywa. To zdarzenie było niepotrzebne. Zdecydowane zachowanie trenera Motoru Po meczu nie wytrzymał trener Goncalo Feio. Szkoleniowiec Motoru momentalnie chciał sprowadzić wszystkich swoich zawodników do szatni, a jednego z nich przywołał nawet ze strefy wywiadów, gdzie miał rozmawiać z dziennikarzem Polsatu Sport. - Trener Feio jest chyba tak zdenerwowany sytuacją z końcówki meczu... To zachowanie jest trochę niezrozumiałe, skoro piłkarz był już gotowy do wywiadu. Chyba chodzi też o to, jak zachowali się kibice Motoru. Goncalo Feio jest na to wściekły - mówili komentatorzy na antenie. PJ