Sprawa ciągnie się niemal od początku sezonu. Najpierw kibice Wisły Kraków musieli odbyć karę zakazu wyjazdu na dwa spotkania, ale po jej zakończeniu również nie byli przyjmowani na innych stadionach. Powód? Bijatyka w Radłowie, w której zginął jeden z jej uczestników. Część kibiców za śmierć obwiniła kibiców z Krakowa, w związku z czym powstało porozumienie, by Wisły nie wpuszczać na stadiony w całej Polsce. Do dziś nikt się z niego nie wyłamał i wiślacy na inne obiekty, poza swoim, nie mogą wejść. Kluby-gospodarze podają różne powody: remont sektora, mecz podwyższonego ryzyka, czy zbyt duża liczba imprez jednego dnia. - W tej sprawie wysłałem już kilka pism. Zapytania poszły m.in. do Rzecznika Praw Obywatelskich, do Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, do GKS-u Tychy, a także do komendy policji w Rzeszowie i Opolu - wylicza Michał (nazwisko do wiadomości redakcji). To właśnie on kilka miesięcy temu zdecydował się zarzucić pytaniami kluby oraz różne instytucje, by krok po kroku dojść do tego, czemu tak naprawdę nie chcą gościć wiślaków na swoim stadionie i kto stoi za tymi decyzjami. Kibice Wisły nie są wpuszczani na stadiony. Zwykłe widzimisię? Kibicem Wisły jest od lat 90., więc podkreśla, że wiele już z tym klubem przeszedł i wiele widział. W walce z niecodziennym traktowaniem wiślaków przez inne kluby pomaga mu żona, która jest radcą prawnym. Dlatego jego protest to nie tylko umieszczanie wpisów w mediach społecznościowych, ale także profesjonalnie skonstruowane dokumenty, w których powołuje się na odpowiednie przepisy. - Dzięki temu chcę otrzymać informację, czy ktoś - podpierając się opinią policji lub zarządców stadionów - idzie sobie na wygodę i nie wpuszcza kibiców Wisły. Bo często jest to zwykłe widzimisię, a ten cały protest jest dla klubów tylko dobrą wymówką - uważa. Na razie żadnych konkretnych informacji nie uzyskał. Z Tychów przyszła odpowiedź, ale lakoniczna, więc skonkretyzował pytania. Jakiś odzew jest też od Rzecznika Praw Obywatelskich. Termalika wydawała oficjalne oświadczenia, na odpowiedź z policji czeka i pewnie je otrzyma, bo pytania zostały wysłane w trybie dostępu do informacji publicznej. Teraz na celownik wziął Gdynię, bo Arka napisała, że w piątek nie przyjmie wiślaków, gdyż mecz pokrywa się z innym imprezami sportowymi organizowanymi na terenie Gdyńskiego Centrum Sportu. - Twierdzą, że z tego powodu nie są w stanie zabezpieczyć meczu, tymczasem sprawdziłem i w piątek za wiele imprez to tam nie ma - podkreśla Michał. Na razie w sprawę inwestuje głównie swój czas i nerwy, ale przyznaje, że wkrótce będzie pewnie musiał zacząć wydawać także pieniądze. Na swój sposób z problemem próbuje walczyć także Wisła. - Dobrze, żeby klub zauważył moje działania. Dopingują mnie także inni kibice, niektórzy próbują pomóc. Nie mam jednak pojęcia, ile ta sytuacja z niewpuszczaniem kibiców Wisły może jeszcze potrwać. Ten sezon na pewno jest już stracony, ale jeśli nic nie zrobimy, to kolejny będzie wyglądał podobnie - uważa.