Justyna Krupa, Interia: Debiut w Wiśle Kraków ma pan za sobą, a we wtorek dostanie pan najpewniej szansę na kolejny występ - w Pucharze Polski z Legią II Warszawa. Angel Rodado: - Moje pierwsze wrażenia są naprawdę dobre. Nasz zespół pokazał w ostatnim meczu [z Chrobrym Głogów] wiele charakteru, mimo porażki. A także wiele chęci, by jak najlepiej się zaprezentować. Niestety mieliśmy sporo pecha. Ale ja po tym meczu mam dużo motywacji, by zrobić wszystko, by nasza gra była jeszcze lepsza. Udałem się z drużyną na mecz PP, a czy zagram, to już będzie należało do decyzji trenera. Na mecz w Pucharze Polski z Legią II nie pojechał za to pański rodak i nowy kolega z drużyny, Luis Fernandez. Cały czas czeka na decyzję w sprawie kary za swoje zachowanie w meczu z Chrobrym Głogów. - Niestety Luis popełnił błąd w ostatnim meczu. On to doskonale wie. Przeprosił za to całą drużynę. Mamy nadzieję, że jak najszybciej będzie mógł wrócić do gry, bo zespół go potrzebuje. Angel Rodado: Xavi będzie w Barcelonie wspierał młodych W sezonie 2021/22 występował pan w Barcelonie B (obecnie Barcelonie Atletic). Barca jest teraz na topie w Polsce, bo dołączył do niej Robert Lewandowski. Ludzie żyją tym, co się dzieje wokół katalońskiego klubu. Można powiedzieć, że trafił pan do Barcelony nieco za wcześnie, bo teraz Xavi mocniej stawia na ludzi z ekipy rezerw. Choćby na pana ex-partnera z zespołu, Alejandro Balde. - Barcelona to jeden z najlepszych klubów świata. Jestem bardzo zadowolony, że mogę powiedzieć, że przez pewien czas byłem częścią tej marki. To było niesamowite doświadczenie. Nie będę roztrząsał, czy przyszedłem tam za późno, czy za wcześnie. Faktem jest, że Barcelona B kontaktowała się ze mną już wcześniej, trzy lata temu. Chcieli mnie pozyskać już wtedy. Ostatecznie mogłem do tego zespołu dołączyć dopiero w zeszłym roku. Zacząłem sezon bardzo dobrze, ale potem doznałem urazu. Do tego później jeszcze przyhamował mnie COVID-19. Później już nie miałem łatwo, by wrócić do regularnych występów. Ale mimo wszystko to było świetne doświadczenie i bardzo jestem za nie wdzięczny. Wiem, że obecnie Barceloną emocjonuje się wiele osób w Polsce, ze względu na Roberta Lewandowskiego. Ale przed tym transferem z pewnością również masa osób tu kibicowała Barcelonie, bo to jednak wielka marka. A Robert Lewandowski udowadnia, że wciąż jest najlepszym napastnikiem i że będzie zdobywać takie gole, które tylko on jest w stanie strzelić. Śledzi pan mecze "Lewego" w Barcelonie? - Tak, część oglądałem w całości, a z części jedynie skróty. Ale zdecydowanie Barca - dzięki obecności Lewandowskiego - ma teraz gwarancję goli. Wspomniałam o Balde, który już dwa mecze w tym sezonie zagrał w podstawowym składzie ekipy Xaviego. Ale może ktoś jeszcze, z kim pan grał, zasługiwałby na takie wyróżnienie i szansę w pierwszej drużynie? - To fakt, że Balde teraz dostaje sporo szans. To świetny piłkarz. Osobiście uważam, że rozgrywa naprawdę bardzo dobre spotkania w pierwszej drużynie. Mam nadzieję, że nadal będzie dostawał od Xaviego możliwości gry. Podobnie kilku młodych graczy dostało szansę w przedsezonowych meczach towarzyskich i to też jest istotne. Xavi będzie wspierał graczy z Barcelony B, będzie starał się im dawać szanse debiutu w pierwszym zespole i rozwijał ich jako piłkarzy. Jestem o tym przekonany. Nie wiem, czy w trakcie pana pobytu w Barcelonie mieszkał pan w samym mieście, czy pod Barceloną, ale obecnie dużo dyskutuje się o kwestii bezpieczeństwa w Barcelonie. Robertowi Lewandowskiemu dopiero co ukradziono m.in. zegarek, teraz słyszymy o włamaniu do domu Pierre-Emericka Aubameyanga. Rzeczywiście jest tam jakiś poważny problem z poziomem bezpieczeństwa? Jakie pan ma doświadczenia w tym względzie? - Ludzie w Barcelonie częstą wiedzą, gdzie mieszkają niektórzy piłkarze, bo też ich domy są wyróżniające się, wielkie, luksusowe. Niestety, zdarzają się paskudne jednostki, które wykorzystują to i pod nieobecność zawodników w domach dochodzi do różnych tego typu sytuacji. Osobiście nie miałem takich przykrych doświadczeń, na całe szczęście. Ale gdy jesteś w pierwszej drużynie, to już to ryzyko jest większe. Zresztą w Madrycie też podobne, przykre sytuacje przytrafiały się niektórym graczom Atletico Madryt. Niestety, takie kradzieże mogą się przydarzać w wielu miastach na świecie. Choć nigdy nie powinno to mieć miejsca, to jednak trudno to w pełni kontrolować. Mam nadzieję, że mnie coś takiego nigdy nie spotka, nie życzyłby tego nikomu. Najlepiej to pewnie mieć taką sytuację, jak Gavi, inny pański były kolega z drużyny - mieszka ponoć w zwykłym bloku niedaleko Ciudad Deportiva, a na treningi przychodzi pieszo. - Tak, ale Gavi nie ma jeszcze rodziny, dzieci. Inna sytuacja jest, gdy człowiek już jest starszy. Wtedy jako piłkarz, chcesz tylko żyć spokojnym, dobrym życiem wraz z twoją rodziną. I też wtedy trudno już mieszkać tuż koło centrum treningowego. W swojej karierze miał pan możliwość współpracować z kilkoma ciekawymi szkoleniowcami. W Barcelonie jednym z nich był Sergi Barjuan, czyli człowiek, który objął potem na moment pierwszy zespół Barcelony po odejściu Ronalda Koemana. - Swego czasu Barjuan był bardzo ważnym piłkarzem Barcelony. W zeszłym sezonie objął ekipę Barcelony B. To właśnie on zadzwonił do mnie swego czasu z propozycją gry w Barcelonie B. Był więc dla mnie ważną postacią. Niestety, nie wszystko w zeszłym sezonie poszło tak, jak sobie planowaliśmy. Ale sądzę, że Barjuan wykonał tam bardzo dobrą pracę. Życzę temu trenerowi wszystkiego najlepszego, bo bardzo mi pomógł. Czytaj także: Wisła robi transfer last minute! Wspominał pan, że już wcześniej miał pan teoretycznie możliwość dołączenia do rezerw Barcelony, ale w przeszłości się nie udało. Dlaczego? Zawsze to lepiej dostać taką szansę na wcześniejszym etapie kariery. - Trzy lata temu miałem za sobą bardzo dobry sezon i wtedy zadzwoniono z Katalonii. Ostatecznie nie doszło jednak do porozumienia i wtedy zakontraktowali zamiast mnie chyba Reya Manaj. Podpisanie jego zamiast mnie chyba wychodziło ostatecznie taniej, tak sądzę. Tak to już jest w futbolu. Spośród ciekawych trenerów, z którymi pan współpracował, warto jeszcze wspomnieć o Pablo Alfaro, czyli niegdyś jednym z nielicznych medyków wśród piłkarzy. Były filar defensywy FC Sevilli ukończył studia medyczne, co swego czasu robiło na ludziach spore wrażenie. Miał pan więc trenera i lekarza w jednym? - Tak, miałem dotąd w swojej karierze szczęście do bardzo dobrych trenerów. Wiele się od nich nauczyłem: zarówno w Realu Mallorca, jak i w klubie z Ibizy i Barcelonie. Jednym z nich był właśnie Pablo Alfaro. Ale leczyć nas nie próbował, zatrudniony był tylko na etacie trenera. Natomiast współpracowałem też np. z Juanem Carlosem Carcedo, który przez lata był asystentem Unaia Emery’ego. A także z Andresem Palopem, czy Javierem Barają, choć z tym ostatnim akurat krótko. Od nich wszystkich można się było wiele nauczyć. Angel Rodado: Sporo rozmów z Jerzym Brzęczkiem Kto w ogóle polecał panu tak nieoczywisty kierunek, jak polska I liga? Saga z pańskim transferem do Wisły Kraków trwała bardzo długo. Jerzy Brzęczek był nieugięty, podkreślając, że bardzo mu zależy na sprowadzeniu właśnie pana. - W ekipie Ibizy miałem kolegę, który wcześniej w karierze miał styczność z Luisem Fernandezem. Mogłem więc dowiedzieć się czegoś o krakowskim klubie. Miałem też możliwość skontaktowania się z Michaelem Pereirą, który bardzo pozytywnie wypowiadał się o Wiśle. Pomogli mi podjąć decyzję o przenosinach do Wisły, choć właściwie podjąłem ją już wcześniej. Miał pan jednak jeszcze oferty z Belgii i innych klubów, miał pan w czym wybierać. - Tak, miałem propozycje z innych hiszpańskich zespołów, ale też od klubów Ekstraklasy, a nawet z Grecji oraz ze Szwecji. Ale Wisła była najbardziej zdeterminowana. No i ostatecznie doszli do porozumienia z Ibizą w sprawie transferu. Ponoć duża w tym była rola samego trenera Brzęczka? Był do pana bardzo przekonany. - Tak, sporo rozmawiałem ze szkoleniowcem Wisły, namawiał mnie do tych przenosin. Chciałem z nim pracować. Mam nadzieję, że to będzie bardzo dobry sezon. Jakie cele stawia pan sobie na ten sezon? - Najważniejszy cel to awans z Wisłą do Ekstraklasy. Na razie koncentrujemy się jednak na meczu w Pucharze Polski i awansie do kolejnej rundy. Rozmawiała: Justyna Krupa