Teoretycznie Franz aż sam się prosi o to, by wygłaszając jakąś opinię przywalić mu w nochala. Wystarczy spojrzeć na tabelę wiosny - Wisła wyprzedza w niej tylko Cracovię, uciułała ledwie 13 pkt. Co ciekawe, wśród krytykantów Smudy znalazł się ekspert NC+ Kazimierz Węgrzyn, który w ostatnim programie wypalił jak z armaty: - Widać, że Smudzie znowu nie wyszły przygotowania do rundy wiosennej, bo ta plaga kontuzji właśnie z tego wynika. Za Węgrzynem tezę o kontuzjach wywołanych złymi przygotowaniami Smudy powielają inni. A żaden z nich nie porozmawiał z lekarzem Mariuszem Urbanem, czy z piłkarzami, by sprawdzić jakie są powody tychże problemów kadrowych. Tymczasem fakty w sprawie kontuzjowanych wiślaków są takie, że tylko jeden uraz - Pawła Brożka - miał znamiona mięśniowego, a więc mógł być pochodną przygotowań. Poza tym: - Michał Chrapek - ma uraz mechaniczny biodra (krwiak), - Arkadiusz Głowacki - ma uraz mechaniczny (skręcenie kolana), - Gordan Bunoza - ma ból kręgosłupa (postrzał), a na dodatek kończy się jego przygoda przy Reymonta, więc bardziej koncentruje się na znalezieniu nowego pracodawcy, - Rafał Boguski - przechodzi powikłania po operacji stawu skokowego, - Łukasz Garguła - zmagał się z urazem mechanicznym stawu skokowego (został weń kopnięty przez rywala), - Michał Nalepa - miał uraz mechaniczny, doznał go w starcu z rywalem, w meczu z Widzewem, - Marko Jovanović - miał problemy z sercem, wykryte przed startem przygotowań do rundy wiosennej. Efektem mitycznych przygotowań Franza były tez pewnie żółte i czerwone kartki, przez które na wiosnę pauzowali wiślacy: - Arkadiusz Głowacki (2 mecze), Łukasz Burliga (2 mecze), Gordan Bunoza (2 mecze). To wina przygotowań Smudy, a nie wąskiej kadry, że po raz pierwszy od inaugurujących rok 2014 spotkań z Piastem i Cracovią, dopiero teraz Wisła mogła wystawić ten sam blok defensywny w dwóch kolejnych meczach. Blok defensywny w składzie: Burliga, Czekaj, Dudka, Piotr Brożek. Gdyby wszyscy byli zdrowi, to grałby tylko Burliga. Te fakty docierają do wąskiego grona osób, a krytycy, rzadko bądź wcale pojawiają się na treningach Wisły w Myślenicach (za daleko i nie da się dojechać tramwajem). I jak? Zawalił Smuda przygotowania, czy nie? Nawet inny ekspert NC+, który stosunkowo niedawno opuścił szatnię Wisły, więc wie, co w niej piszczy - Kamil Kosowski stwierdził ostatnio: - Tym razem problemem Wisły nie były przygotowania, gdyż początek rundy rewanżowej miała dobry. Jej piłkarze nie mają takiej woli walki, jaką wykazuje chociażby Lech - skomentował "Kosa" pogrom wiślaków w Poznaniu. Czytam tu i ówdzie, że Wisła straciła dwa punkty w Gdańsku przez ... kolesiostwo Smudy, który w Gdańsku postawił na Burdenskiego (tak jakby zostawił na ławce Maura Cantoro ze szczytowego okresu). Tego kolesiostwa Smudy nie dostrzegają już krytycy Franza, gdy wiwatują po wirtuozerskich zagraniach Semira Stilicia. Człowiek, który do pogrążonej w kryzysie finansowym Wisły trafił tylko dzięki temu, że trenerem jest ten, a nie inny fachowiec. Krytycy z nieprofesjonalnych stron www mnie nie dziwią, ale Kazik Węgrzyn - tak. Przypomnę, że to człowiek, który jako piłkarz, pod batutą Smudy w 1999 roku w rekordowym tempie i z rekordową przewagą zdobył mistrzostwo Polski. W 30 kolejkach "Biała Gwiazda" zgromadziła 73 pkt (bramki: 75-23), wyprzedzając w tabeli Widzewa i Legię o 17 pkt. Na wiosnę przegrała tylko dwa mecze i trzy zremisowała, w większości gromiła rywali. Tyle tylko, że wówczas Wisła była najbogatsza w lidze, bo właśnie Bogusław Cupiał zaczął inwestować w nią miliony. Teraz, pod względem płynności finansowej wiślacy są w ligowym ogonie, na pewno pod tym względem są gorsi od Zagłębia Lubin, które zostało zdegradowane. Brak pieniędzy powoduje wąską kadrę, poślizgi w wypłatach, sypią się kartki i kontuzje, a koniec końców, jakby się sztab szkoleniowy nie starał, upada morale zespołu. Zasada jasna jak słońce. I może tu leży gros problemów Wisły, a sztab szkoleniowy jest ostatnim celem, do którego powinno się strzelać?