Dróżdż o odwołaniu poinformował w środku nocy i tym samym potwierdził jeden z zarzutów ze strony właściciela. Stamirowski chciał bowiem, by do rozstania doszło po zakończeniu rozgrywek. - Żałuję, że ze względu na aktywność prezesa w mediach społecznościowych nie mogliśmy sobie spokojnie ustalić warunków rozstania i zrealizować go po sezonie, bez straty dla bieżących aktywności. Zależało mi na komunikacji ze strony klubu w pierwszej kolejności, ale stało się inaczej - mówi Stamirowski na oficjalnej stronie klubu. I przyznaje, że w wielu sprawach właściciel i prezes nie potrafili prowadzić jednolitej polityki. - Dla prawidłowego funkcjonowania klubu czy realizacji wymagających dużego finansowania projektów infrastrukturalnych, takich jak ośrodek, potrzebna jest wspólna wizja właściciela i prezesa zarządu, podobnie jak odpowiedni poziom komunikacji pomiędzy nimi - mówi Stamirowski na oficjalnej stronie klubu. Jeden głównych zarzutów wobec Dróżdża to problemy klubu z bazą treningową. Były już prezes ogłosił, że ośrodek powstanie i ile będzie kosztował. Zapewniał też, że wszystko jest na dobrej drodze, by wkrótce wbić pierwszą łopatę. Właściciel Widzewa: Informacje dalekie od oczekiwań - Jako rada nadzorcza mieliśmy jednak duże zderzenie twitterowych przekazów [prezesa - przyp. red.], według których jesteśmy blisko powstania ośrodka, z rzeczywistością, w której kosztorys projektu znacznie przekroczył pierwotnie zakładane 25 milionów złotych - podkreśla Stamirowski. Zarzuty wobec prezesa dotyczą też "medialnych przekazów" z jego strony dotyczących sytuacji finansowych klubu i powodu braku wzmocnień w przerwie zimowej. - W kilku omawianych podczas posiedzeń rady nadzorczej obszarach informacje były dalekie od oczekiwań - twierdzi Stamirowski. - Pion sportowy powinien jasno wiedzieć, jakimi środkami dysponuje na wzmocnienia, a moim zdaniem będą konieczne większe niż pierwotnie planowane. Doceniam to, co wspólnie zostało zrobione przez ostatnie dwa lata. Jesteśmy bez wątpienia lepszym klubem i pokonaliśmy długą drogę od momentu, kiedy przejmowałem spółkę.