W ostatnich pięciu meczach Widzew zdobył 13 punktów, ale jest mocno naciskany przez Arkę i Koronę. Do końca sezonu zostało pięć kolejek, w których zmierzy się silnymi rywalami. Poza kielczanami, to ŁKS, Miedź Legnica i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Jedynym teoretycznie słabszym przeciwnikiem jest Resovia. Spore problemy w obu dużynach Łodzianie mają spore problemy kadrowe, ale ostatnio część piłkarzy zaczęła wracać do zdrowia. W kadrze meczowej znalazł się niewidziany jeszcze w tej rundzie Juliusz Letniowski. Wrócił także Bartłomiej Pawłowski. W Koronie podkreślają, że to dla zespołu ostatnia szansa, by włączyć się jeszcze do walki o bezpośredni awans. Po porażce w ostatniej kolejce z Arką do drugiego Widzewa tracą siedem punktów. Wygrana w Łodzi dałaby im nadzieje, że to wciąż możliwe. Tyle że w kieleckim zespole wielu piłkarzy się rozchorowało. Z Arką nie zagrało siedmiu, a - jak mówił trener Leszek Ojrzyński - po meczu padło z wyczerpania kolejnych pięciu. Szkoleniowiec dopiero w dzień meczu wiedział na kogo może liczyć. Najlepsza połowa Widzewa, tylko goli brak Jesienią Korona zaatakowała od początku i tego spodziewał się Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa. Tymczasem to jego piłkarze przejęli inicjatywę i próbowali szybko strzelić bramkę. W 12. minucie po akcji Karola Danielaka Ernestowi Terpiłowskiemu zabrakło centymetrów, wepchnąć piłkę do siatki. Po chwili mocny strzał Patryka Lipskiego odbił Konrad Ferenc, a Kristoffer Hansen przestrzelił z około dziesięciu metrów. Jeszcze Martin Kreuzrigler nieznacznie się pomylił, ale po półgodzinie wciąż było 0:0. Kolejną świetną sytuację miał Karol Danielak, ale strzał z bliska odbił się od rywala i piłka przeleciała nad poprzeczką. Goście właściwie tylko raz poważnie zagrozili - Adrian Danek był w polu karnym, ale strzelił fatalnie. W odpowiedzi też świetną sytuację zmarnował Dominik Kun - z około 11 metrów uderzył głową obok słupka. To była najlepsza połowa w wykonaniu Widzewa wiosną, ale gospodarze grali nieskutecznie. Widzew strzela, Korona odpowiada i to jak Wystarczyły niespełna trzy minuty po przerwie, by Widzew w końcu potwierdził dominację. Po strzale Kreuzriglera piłka wróciła pod nogi Hansena, który już się nie pomylił. Wtedy obudziła się Korona. Pierwsze ostrzeżenie dał Danek, ale Ravas wybił na rzut rożny. Po dośrodkowaniu Kiriło Petrow wyskoczył niemal jak Cristiano Ronaldo i było 1:1. A trener Niedźwiedź przed meczem ostrzegał, że stałe fragmenty to groźna broń kielczan. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz wszystkie skróty meczów! Widzewiacy nadal przeważali, ale jakby chcieli wejść z piłką do bramki. Nie decydowali się na strzały i w efekcie akcje kończyły się stratą. Gospodarze naciskali coraz mocniej, ale Korona dobrze się broniła. Okazje mieli Zieliński czy Paweł Zieliński, ale nie byli dokładni. Jak to jednak w tej lidze bywa, nie zawsze wygrywa lepszy. Jedyny błąd popełnił Marek Hanousek, który wybił piłkę pod nogi Jewgienija Szykawki. Do tego jeszcze przewrócił się Lipski, a Białorusin wykorzystał okazję i Korona objęła prowadzenie. Widzew - Korona Kielce 1-2 (0-0) Gole: Hansen (48.) - Petrow (54.), Szikawka (78.) Widzew: Ravas - Stępiński, Hanousek, Kreuzrigler - Zieliński (88. Zieliński), Lipski, Kun (83. Letniowski), Nunes (72. Pawłowski) - Terpiłowski, Hansen (88. Gołębiowski) - Danielak. Korona: Forenc - Danek (72. Corral), Malarczyk, Petrow - Szymusik (79. Koj), Gąsior (63. Oliveira), Sewerzyński (63. Szpakowski), Podgórski - Frączczak, Takac (46. Łukowski) - Szikawka. Sędzia: Daniel Stefański Żółte kartki: Stępiński, Letniowski - Szikawka.