Zbigniew Boniek to legenda Widzewa. W tym klubie spędził siedem lat (1975-1982), zdobył dwa mistrzostwa Polski i grał znakomite mecze w europejskich pucharach. Z nim w składzie Widzew m. in. wyeliminował Manchester City, Manchester United czy Juventus Turyn. W latach 2004-2008 był jedną z osób, które były współwłaścicielami klubu. Jako prezes PZPN też wielokrotnie mówił o Widzewie i trzymał kciuki, by klub po zapaści finansowej wydostał się z czwartej ligi i wrócił do ekstraklasy. Teraz łodzianie są wiceliderem pierwszej ligi z dużymi szansami na awans. Boniek, do niedawna prezes PZPN, cały czas jest aktywny medialnie. Właśnie był gościem Romana Kołtonia, który prowadzi kanał "Prawda futbolu". Rozmowa zeszła też na łódzki klub. Boniek w Widzewie miał z górki - Obserwuję wszystkie mecze Widzewa. Jak będziemy awansowali do ekstraklasy, a nie wyobrażam sobie, by tego się nie udało zrobić, to chciałbym obejrzeć mecz spod "Zegara" [trybuna najbardziej zagorzałych kibiców łódzkiego zespołu - przyp. red.]. Nigdy nie było okazji tam stanąć, a tylko strzelałem golę na bramkę, za którą jest ten sektor. Lubiłem to robić, bo na starym stadionie było z górki. W drugą stronę było trochę trudniej - mówił Boniek. Przyznał też, że na co dzień interesuje się tym, co dzieje się łódzkim klubie. I ma jeszcze jedno marzenie dotyczące swojej byłej drużyny. - Kilka minut dziennie poświęcam Widzewowi. Sprawdzam co się dzieje, jakie był ruchy transferowe. Właśnie pozyskali Bartka Pawłowskiego i było o tym głośno. Nawet w radiu wystąpił - powiedział Boniek. - Życzę trenerowi Niedźwiedziowi i Widzewowi udanego sezonu. Człowiek już się starzeje, ale chciałbym jeszcze zobaczyć Widzew w europejskich pucharach. Za rok jesteśmy w ekstraklasie i można już o te pucharu walczyć.