Do spotkania z Zagłębiem Widzew przystąpił po serii meczów z czołówką. Nie były udane, bo łodzianie nie wygrali od pięciu spotkań. W meczach z ŁKS i Miedzią Legnica nie pomogło nawet to, że grali na własnym boisku. Widzew chce gonić lidera Teraz rywal teoretycznie był dużo słabszy, bo Zagłębie w tym sezonie gra poniżej oczekiwań. Jeszcze do niedawna było w strefie spadkowej. Janusz Kudyba, były napastnik, a obecnie komentator Polsatu Sportu podkreślał, że to właśnie ten zespół jest do tej pory największym rozczarowaniem rozgrywek. Tyle że ostatnio zespół z Sosnowca zaczął punktować. Pokonał m. in. Arkę Gdynia i Chrobrego Głogów. Do Łodzi przyjeżdżał z mocnym postanowieniem rewanżu za porażkę z pierwszej rundy. Z kolei Widzew liczył na kibiców, własny stadion i powracających po kontuzjach Krystiana Nowaka i Juliusza Letniowskiego, którzy nie grali we wspomnianych ostatnich pięciu spotkaniach. Tyle że Janusz Niedźwiedź, trener łodzian uznał, że jeszcze nie są w odpowiedniej formie, by grać od początku. Szkoleniowiec Widzewa wystawił taką samą jedenastkę, która tydzień temu zremisowała w Nowym Sączu z Sandecją. Zagłębie zaskoczyło Widzew Gospodarze potrzebowali wygranej, by nie pozwolić uciec Miedzi Legnica, która przed tym spotkaniem miała już sześć punktów przewagi, a także odskoczyć grupie goniących zespołów. Trzecie Podbeskidzie miało już tylko trzy punkty mniej od widzewiaków. Dla Zagłębia nawet punkt byłby niezłym osiągnięcie, bo dałby uciec od strefy spadkowej. Około 15 tysięcy kibiców przeżyło szok, kiedy po upływie niespełna stu sekund Dawid Gojny zagrał idealną prostopadłą piłkę do Szymona Sobczaka, a ten pewnie pokonał Jakuba Wrąbla. Widzewska obrona zupełnie zaspała, a za napastnikiem Zagłębia, który zdobył dziewiątą bramkę w sezonie, nie zdążył Patryk Stępiński. Napastnicy Widzewa nie strzelali Widzew rzucił się do odrabiania strat. Miał kilka rzutów różnych, ale efektów nie było. W końcu akcję przeprowadził Dominik Kun - jego strzał został zablokowany, ale po dośrodkowaniu Karol Danielak uderzył głową. Kamil Bielikow jednak obronił. Widzew od dłuższego czasu ma problemy ze skutecznością. Podstawowy napastnik Bartosz Guzdek ostatni raz w lidze trafił dwa miesiące temu. Mattia Montini leczy kontuzje, a Paweł Tomczyk długo nie podnosił się z ławki rezerwowych. Dopiero w ostatniej kolejce dostał szansę i uratował remis. Niewykorzystane sytuacje Zagłębia się zemściły Widzew atakował, ale groźniejsze było Zagłębie. Doskonałą sytuację zmarnował Lukas Duriska, który z około siedmiu metrów uderzył głową nad bramką. Kolejną świetną okazję miał Maksymilian Banaszewski - z ostrego kąta strzelił przy bliższym słupku, ale Wrąbel odbił. Gospodarze naciskali, byli coraz bliżej bramki i w końcu dopięli swojego. W zamieszaniu w polu karnym w końcu przełamał Guzdek - kopnął z około 14 metrów i był remis. Widzew poszedł za ciosem - Fabio Nunes zakręcił obrońcą, dośrodkował idealnie na głowę Daniela Villanuevy i gospodarze prowadzili. Rzut karne: tylko Zagłębie wykorzystało Po przerwie gra się wyrównała, ale Widzew miał wciąż problemy z potrzymaniem Sobczaka. Hanousek zrobił to wbrew przepisom i sędzia podyktował rzut karny. Wykorzystał go sam poszkodowany. Trener Niedźwiedź pokazał, że zależy mu na wygranej. Pół godziny przed końcem wymienił tercet ofensywnych zawodników i szanse pokazania się dostali Mateusz Michalski, Radosław Gołębiowski i Tomczyk. Stępiński strzela za trzy punkty dla Widzewa Wydawało się, że efekty przyjdą szybko, ale akurat za sprawą Kuna, który wpadł w pole karne i został sfaulowany. Z 11 metrów w bramkę nie trafił jednak Michalski. W odpowiedzi na niewykorzystaną sytuację, goście mieli świetne okazje, ale obronił Wrąbel i gospodarzy uratował słupek. W końcu sprawy w swoje ręce, a właściwie w nogi wziął Stępiński. Z prawej strony zbiegł do środka boiska i lewą noga uderzył nie do obrony. Zagłębie do końca próbowało wyrównać, ale tym razem już się nie udało.Widzew - Zagłębie Sosnowiec 3:2 (2:1) Gole: Guzdek (33.), Villanueva (42.), Stepiński (79.) - Sobczak (2., 52. karny) Widzew: Wrąbel - Stępiński, Dejewski, Tanżyna - Zieliński, Hanousek, Kun, Nunes (61. Tomczyk) - Danielak (85. Kita), Villanueva (61. Michalski) - Guzdek (61. Gołębiowski). Zagłębie: Kamil Bielikow - Ambrosiewicz, Duriska, Kamiński (85. Tanque) - Ryndak (63. Smoleń), Szumilas, Oliveira, Gojny - Banaszewski (77. Seedorf), Sobczak, Pawłowski.Żółte kartki: Villa, Tanżyna, Hanousek - Ryndak, Ambrosiewicz. Sędziował: Sylwester Rasmus (Toruń).