Widzewz Ekstraklasy spadł w 2014 roku, rok jeszcze przetrwał w pierwszej lidze, by sięgnąć finansowego dna i rozpocząć odbudowę klubu. W ciągu siedmiu lat z piątego poziomu rozgrywkowego wrócił do krajowej elity. Reaktywacja Widzewa zakończona - W 2015 roku trochę symbolicznie nazwaliśmy stowarzyszenie Reaktywacją Tradycji Sportowych. Celem było wejście na najwyższy poziom i z tego punktu widzenia można odpowiedzieć, że misja odbudowy Widzewa została zakończona. Zrealizowaliśmy jedną część, ale chcemy więcej i ten etap właśnie otwieramy - mówił w wywiadzie dla Interii Tomasz Stamirowski, większościowy właściciel klubu. Przez niemal cały okres odbudowy Widzew mógł liczyć na kibiców, którzy od trzeciej ligi szczelnie wypełniali nowy stadion w liczbie średnio prawie 16 tysięcy. Teraz przyszedł czas na Ekstraklasę. Zanim fani w Łodzi przywitają się z krajową elitą (31 lipca), piłkarze rozegrają dwa mecze wyjazdowe. Widzew nie chce być jak ŁKS I od razu czeka ich bardzo trudny test, bo na inaugurację zmierzą się z trzecią drużyną poprzedniego sezonu Pogonią. Przed sezonem do drużyno przyszło siedmiu zawodników, ale nazwiska nie rzucają na kolana. Kibice spodziewali się głośniejszych transferów, ale prezes Mateusz Dróżdż często podkreśla, że przede wszystkim pilnuje budżetu. Mówi, że nie chce szastać pieniędzmi i wskazuje przykład ŁKS, który po spadku z Ekstraklasy zmaga się z problemami finansowymi. Do Widzewa przyszli piłkarze w wieku 21-27 lat i czas pokaże, czy to wystarczy do utrzymania. - W pierwszej lidze graliśmy dobrze albo bardzo dobrze i zasłużyliśmy na awans. Trzon zespołu został, a przyszli zawodnicy, którzy chcą się rozwijać - podkreśla pomocnik Bartłomiej Pawłowski, który jeszcze w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu grał w Ekstraklasie. Doświadczenie na tym poziomie mają też bramkarz Jakub Wrąbel (31 występów), Patryk Stępiński (78), Paweł Zieliński (113), Karol Danielak (52), Dominik Kun (55), Patryk Lipski (163), Pawłowski (183) a z nowych Bożidar Czorbadżijski (42), Serafin Szota(23) i Mateusz Żyro (61). Epizody zaliczyli Ernest Terpiłowski (11), Juliusz Letniowski (5) i Jakub Sypek (3). Pawłowski: Nie chcemy walczyć o przetrwanie - Szybko przekonamy się na co nas stać. Czy będziemy walczyć o utrzymanie i czekać na kontrę czy rozwijać zespół, by osiągnąć coś więcej - przyznaje Pawłowski. - Mam nadzieję, że nie będziemy jeździć na wycieczki i tylko się bronić. Nie chcemy walczyć o przetrwanie. Zanim Pogoń zainauguruje ligę, zdążyła już zagrać dwa mecze w europejskich pucharach. I pokazała dwa różne oblicza. Najpierw rozbiła FK Reykjavik 4-1, by w rewanżu na Islandii zaliczyć wstydliwą porażkę 0-1, ale awans wywalczyła. - W poprzednim sezonie Pogoń liczyła się w walce o mistrzostwo. Teraz najpierw pokazali się z dobrej strony, a potem zaliczyli potknięcie. W niedzielę przekonamy się, jaka naprawdę jest to drużyna, ale nie czuję strachu przed tym meczem - stwierdził Pawłowski. - W Szczecinie wytworzyła się społeczność wokół klubu. Powstaje nowy stadion, dużo kibiców żyje tym zespołem. Może nie tyle co Widzewem, ale zainteresowanie jest spore - dodaje. Widzewski powiew świeżości Janusz Niedźwiedź, trener łodzian podkreśla, że podstawowy skład na Pogoń ma już w głowie, ale liczy też na rezerwowych, którzy są w stanie zmienić oblicze meczu. Na pytanie co Widzew wniesie do Ekstraklasy odpowiada: - Powiew świeżości i nowej jakości. To co pokazywaliśmy w pierwszej lidze, z pewnymi zmianami, bo po to był okres przygotowawczy, pokażemy w nowym sezonie - zapewnia.