Ekstraklasa bez tajemnic - Wyniki, tabela, strzelcy. Kliknij! Niewiele brakowało, a łodzianie straciliby Litwina już latem. Wówczas chciał go pozyskać Hapoel Tel Awiw i był w stanie zapłacić nieco poniżej miliona euro. Ostatecznie kluby nie doszły do porozumienia i Szernas został w Polsce. Jak mówi się nieoficjalnie, teraz Widzew chętnie się go pozbędzie, bo potrzebuje pieniędzy. Ofert poniżej półtora miliona euro nie zamierza jednak nawet rozpatrywać. Mimo to, chętnych nie brakuje (wciąż zainteresowany jest m.in. Hapoel). Z odejściem Szernasa pogodzony jest już trener. - Ekstraklasa to tylko przystanek w jego karierze. On szuka większych wyzwań. Błyszczy w kadrze, strzela gola Hiszpanii i nic dziwnego, że zwraca na siebie uwagę - mówi portalowi INTERIA.PL Czesław Michniewicz. - Nie może jednak zapominać, że wypromował go Widzew, który powinien móc zarobić na nim godne pieniądze. W przypadku Litwina wyjazd do innego kraju jest bardzo prawdopodobny. Po niezwykle udanym roku, chciałby sprawdzić swoich sił w mocniejszej lidze. Znacznie większe ambicje ma również Marcin Robak, który przyznał niedawno, że spragniony jest walki o wysokie cele. Jego zdaniem, to ostatni dzwonek, aby zaistnieć w futbolu. 28-letni napastnik minione dwa lata spędził w pierwszej lidze, a teraz walczy o utrzymanie. Nic więc dziwnego, że otwarcie mówi o chęci przeprowadzki. W jego przypadku szanse na wyjazd zagraniczny są mniejsze. Zainteresowanie wyrażają za to Lech Poznań i Legia Warszawa, ale nie wiadomo, czy sprostają wymaganiom finansowym łodzian. Najczęściej zadawanym dziś przez kibiców pytaniem jest to, czy Widzew straci jednego czy dwóch napastników. Bo to, że straci któregoś, jest pewne. - Taka jest piłka nożna, że od czasu do czasu transfery są wykonywane, nie tylko do klubu, ale także z klubu - mówi prezes Marcin Animucki. Te słowa docierają też do Michniewicza. - Wiadomo, chciałbym nie stracić nikogo, tylko dobierać nowych piłkarzy i budować wielki Widzew. Ale czasami droga do sukcesu jest inna - twierdzi i zwraca uwagę na to, że ważne jest również, aby... dobrze zawodnika sprzedać. - W 1982 roku przed Mistrzostwami Świata sprzedano Zbigniewa Bońka do Juventusu za bodaj milion i osiemset tysięcy dolarów. Gdyby poczekano dwa miesiące dłużej, odszedłby za trzykrotnie większą kwotę. Czasami można trochę stracić, a czasami wszystko. Marek Citko nie chciał iść do Blackburn i Widzew nie zarobił ani grosza - kończy. A ile łodzianie zarobią zimą? Jeśli sprzedadzą dwie swoje gwiazdy, to mogą zainkasować nawet ponad dziesięć milionów złotych.