W 18. minucie meczu Widzewa z Radomiakiem sędzia postanowił przerwać spotkanie. Okazało się, że jeden z kibiców gospodarzy zasłabł i potrzebna jest pilna pomoc lekarzy. Piłkarze zeszli do ławek rezerwowych, a na stadion wjechała karetka. Spiker apelował o spokój i poinformował o sytuacji. Po kilku minutach mecz wznowiono, a karetka opuściła obiekt. Mężczyzna trafił do szpitala, a mecz wznowiono. Choć kibic odzyskał przytomność, to wieczorem klub poinformował, że zmarł. Widzew złożył kondolencje, podobnie zrobił Radomiak, choć nie wszyscy kibice tego klubu potrafili się zachować. Także ŁKS, czyli lokalny rywal złożył wyrazy współczucia. "Łączymy się z Wami w bólu." - to cytat z mediów społecznościowych drugiej łódzkiej drużyny z ekstraklasy. Widzew planuje skontaktować się z rodziną zmarłego kibica i zapowiada: "Klub do najbliższego meczu pucharowego ograniczy komunikację w przestrzeni medialnej. Nie ma cenniejszej wartości niż ludzkie życie, dlatego będziemy kontynuować programy prozdrowotne, które prowadzimy w ramach działań Razem Tworzymy Społeczność. Dodatkowo deklarujemy przygotowanie programu promującego znajomość pierwszej pomocy." Z wpisu w mediach społecznościowych Widzewa wynika, że miejsce, na które miał karnet zmarły kibic nie będzie dostępne w sprzedaży i "w porozumieniu ze stowarzyszeniami kibicowskimi podejmie dialog na temat upamiętnienia zmarłego". W ramach cyklu "Widzew on tour" (wizyt w szkołach) klub zmierza też promowanie i instruktaż dotyczący pierwszej pomocy. - Jako klub wystąpimy do władz ESA o możliwość uhonorowania minutą ciszy pamięci naszego kibica podczas najbliższego meczu w #SerceŁodzi z Pogonią Szczecin. #WidzewOnTour odbędzie się również w rozszerzonej formie. Skupimy się na szkoleniu z pierwszej pomocy, by pokazywać dzieciakom jak ważne są to zagadnienia." - napisał Michał Rydz, prezes Widzewa. Mecz zakończył się porażką łódzkiej drużyny z Radomiakiem 0:3.