Suma jaką przekaże nowy sponsor jest tradycyjnie objęta tajemnicą handlową. W kuluarach po konferencji, na której ogłoszono zawarcie umowy, słychać było, że to "naprawdę bardzo dobre warunki", "pieniądze na miarę ekstraklasy". Choć to ostatnie raczej nie dotyczyło klubów z krajowego topu. "Dodatkowe środki na rozwój Widzewa" Jak podkreślał Michał Rydz, wiceprezes Widzewa, suma wpisana w umowę wynika z ustalonej przez klub drabinki sponsorskiej. Najwięcej musi zaoferować oczywiście sponsor strategiczny. W przypadku DiMedical trzeba jednak pamiętać, że umowę podpisano na razie tylko na pół roku. Obie strony zadeklarowały, że będą rozmawiać o przedłużeniu na kolejne lata. Kwota wsparcia ma zależeć od tego, czy Widzew awansuje do ekstraklasy. Zresztą klub i sponsor ustalili też premie za taki sukces. Wsparcie na najbliższe pół roku nie przekracza miliona złotych. Pieniądze jednak nie mają być przeznaczone na nowych piłkarzy. Prezes Dróżdż podkreśla, że to "dodatkowe środki na rozwój klubu". Widzew chce dwóch zawodników, chyba że... - Umowa z nowym sponsorem strategicznym w pełni mnie zadowala. Na tak krótki okres [pół roku - przyp. red.] wcześniej nie udało mi się podpisać umowy na taką kwotę. Budżet Widzewa był zabezpieczony, a teraz z myślą o ekstraklasie możemy podjąć pewne działania związana z infrastrukturą i ewentualnymi ruchami transferowymi - mówi prezes Widzewa. - Pieniędzy jest trochę więcej niż zakładaliśmy w czerwcu, ale trzeba je wydawać z głową. Mamy problemy, które chcemy rozwiązać i to nam pomoże. Widzew w zimowym okienku transferowe koncentruje się na dwóch transferach - chce pozyskać zawodnika ofensywnego, który może grać zarówno na boku, jak i w środku drugiej linii, a także stopera. To mają być piłkarze, którzy od razu wzmocnią zespół. Na razie klub nie przedstawił nowych zawodników, ale prezes Dróżdż zapewnia, że "jesteśmy blisko sfinalizowania dwóch transferów, tych priorytetów, które sobie zakładaliśmy". Prezes Widzewa się uśmiecha - Proszę kibiców o spokój i o trzymanie ciśnienia. Oznaczają mnie na twitterze bardzo często z pytaniem o nowych zawodników, ale nie denerwuję się, tylko uśmiecham - zapewnia prezes Widzewa. - Na pewno chcemy dwóch transferów, a czy pozyskamy kogoś więcej, to zależy od analizy finansowej. Może jednak skończyć się na dwóch nowych zawodnikach. Jak informowaliśmy w środę, Widzew ma być blisko pozyskania Kristoffera Hansena, ostatnio zawodnika Sandefjord. To właśnie miałby być ten ofensywny zawodnik, którego szuka wicelider pierwszej ligi. Prezes Dróżdż potwierdził też, że jest zainteresowanie Bartłomiejem Pawłowskim ze Śląska Wrocław, ale do tego transferu raczej daleko. To też zawodnik ofensywny, mogący grać na kilku pozycjach. W tym przypadku musi złożyć się kilka spraw, by Pawłowski wrócił na al. Piłsudskiego. W Widzewie występował w 2013 roku. Widzew interesował się Pawłowskim już latem - Bartek jest na pewno widzewiakiem. Nie spodziewaliśmy się jednak sytuacji, w której trafi zimą do rezerw Śląska. Był w kręgu naszych zainteresowań już w lipcu. Rozmawialiśmy, ale to sprawa dość skomplikowana - przyznaje prezes Dróżdż. - Wymaga rozwiązania kontraktu ze Śląskiem i pewnych naszych modyfikacji budżetowych. Nie powiem, że temat jest bardzo zaawansowany. Ze sztabem szkoleniowym będziemy o nim rozmawiać. Nie jest jednak tak, że negocjujemy z nim kontrakt. Szef klubu dodał, że na pozycję stopera Widzew był blisko pozyskania Mateja Hybsa, ale ekstraklasowa Bruk-Bet Termalica Nieciecza miała więcej argumentów. - Jakieś fatum wisi nad tym transferem. W Zagłębiu Lubin próbowałem ściągnąć go dwa razy, ale się nie udało. Teraz trzeci, a właściwie mieliśmy już ustalone badania medyczne. Ekstraklasa i osoba trenera Czecha Radoslava Latala pewnie przeważyły. Mamy inne warianty na tę pozycję - zapewnił prezes klubu.