Kryzys formy jego piłkarzy zaczął się w połowie października. Być może to nawet nie obniżka dyspozycji, tylko weryfikacja umiejętności. Od meczu z Koroną widać było, że zespół już nie potrafi zdominować kolejnych rywali. A wtedy właśnie zaczęła się seria spotkań z zespołami z górnej połowy tabeli. Sprawdzian możliwości okazał się dla widzewiaków surowy. 6 lat temu Widzew przegrał wyżej Jeszcze w Kielcach udało im się wygrać - nie dość, że strzelili szczęśliwie gola (po rykoszecie), to jeszcze przetrwali pół godziny w osłabieniu. Potem w każdym ligowym spotkaniu byli słabsi od rywali - z trudem zremisowali z ŁKS i Miedzią Legnica, przegrali z Resovią, a w sobotę rozbiło ich Podbeskidzie aż 4-0. Miedź gra w poniedziałek i jeśli pokona Górnika Polkowice, zajmie miejsce Widzewa na szczycie tabeli. I to właśnie drużyna z Legnicy 4 kwietnia 2015 roku pokonała łodzian aż 6-1. Do soboty 14 listopada 2021 roku nie przegrali wyżej niż trzema bramkami. Sześć lat temu Widzew stracił po przerwie pięć goli, w Bielsku-Białej w drugiej połowie dał sobie wbić cztery. Trener Widzewa rozczarowany - Zawiedliśmy jako drużyna, nie będę zwalał winy na pojedynczego zawodnika. Mieliśmy problemy, szczególnie w drugiej połowie, z wprowadzeniem piłki, a wieloma stratami sami nakręcaliśmy przeciwnika i to wykorzystał - mówił trener Niedźwiedź. - W pierwszej wydawało się, że wszystko kontrolowaliśmy, mieliśmy niezłe momenty, ale po przerwie straciliśmy szybko i w łatwy sposób dwa gole. Potem była czerwona kartka, ale nie chciałem czekać na najniższy wymiar kary, tylko zaryzykować i spróbować odwrócić losy meczu. Błędy spowodowały, że padły kolejne bramki dla rywali - dodał szkoleniowiec. Wielkie kłopoty Widzewa w obronie Co ciekawe we wspomnianym meczu z Miedzią grał Krystian Nowak i nawet zdobył honorową bramkę. Tego piłkarza bardzo brakuje w obronie Widzewa. To od momentu kontuzji 27-letniego stopera łodzianie w obronie spisują się coraz słabiej. Do tego w Bielsku-Białej nie mógł zagrać kolejny obrońca Daniel Tanżyna. W efekcie w trójce defensorów byli Tomasz Dejewski i Michał Grudniewski, stoperzy nr 4 i nr 5 w hierarchii. Boiskową katastrofę dopełniła czerwona kartka dla Patryka Stępińskiego. W kolejnym meczu z wymagającym przeciwnikiem - Sandecją Nowy Sącz trener Niedźwiedź być może będzie mógł liczyć na wszystkich obrońców. Tanżyna wróci po pauzie, a Stępiński ma na koncie trzy żółte kartki i może grać. - Krystian wrócił do treningu, ale wprowadzamy go w spokojnym tempie, bo przerwa była dość długa. Będziemy starać się, by zagrał w najbliższym spotkaniu - dodał szkoleniowiec Widzewa. "Trochę kompromitująca porażka" Widzewa Widzewiacy nie byli skorzy do rozmów. Na oficjalnej stronie klubu Paweł Zieliński stwierdził tylko: - Trudno cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu. Mecz można przegrać, ale nie w takich rozmiarach, bo to jest trochę kompromitujące. Takie spotkania jednak się zdarzają i teraz trzeba przygotować się do kolejnego. W zespole z Bielska-Białej okazałą wygraną przyjęli spokojnie. Po zwycięstwie spadkowicz z ekstraklasy awansował do strefy barażowej. Podbeskidziu wszystko wychodziło - Mam nadzieję, że to zwycięstwo nas podbuduje. Byliśmy bardzo źli po porażce w Gdyni, skąd wracaliśmy w wisielczym humorze. Dlatego chcieliśmy meczu z liderem te punkty odrobić. Wynik nie odzwierciedla poziomu gry obu drużyn, ale czasami są takie spotkania, że wychodzi na boisku wszystko - zaznaczał Kamil Biliński, strzelec trzech goli. Piotr Jawny, trener bielszczan: - Zespół pokazał, na co go stać. Dla nas ta runda jest jakby pomieszana z okresem przygotowawczym. W podstawowym składzie nie zagraliśmy ani jednego sparingu, dlatego cieszymy się, że wszystko idzie do przodu. Widzew grał bardzo otwartą piłkę, nawet w dziesięciu, a wtedy łatwo strzela się gole. Trudniej gdy rywale bronią bardzo nisko. Zachowujemy spokój, bo teraz mamy kolejne trzy mecze u siebie i będziemy chcieli wycisnąć z nich jak najwięcej.