Kibicie Widzewa od lat zaskakują - najpierw garstka z nich w 2015 roku nie pozwoliła klubowi zniknąć z piłkarskiej mapy Polski. Założyła nowe stowarzyszenie, zaczęła odbudowę, a zespół wystartował od czwartej ligi. Dwa lata później miasto oddało do użytku nowy stadion. Wtedy zainteresowanie przeszło najśmielsze oczekiwania. W trzeciej lidze fani wykupili ponad 15 tys. karnetów. I tak już co sezon w ten sposób wspierają klub. Latem 2019 roku i 2020 roku sprzedano wszystkie karnety (16401), a bogatsi kibice wynajęli także loże biznesowe. To oznacza, że rokrocznie do kasy klubu wpływało około 5-5,5 mln zł. W sumie od otwarcia stadionu to ponad 20 mln zł! Kibice Widzewa sponsorem strategicznym Klub postanowił, że w tym sezonie uhonoruje właśnie fanów. - Fajnie byłoby widzieć logo własnej firmy na koszulkach tak wielkiego klubu, ale są rzeczy ważniejsze, w tym przypomnienie jak istotna jest wspólnota i wsparcie klubu w trudnych pandemicznych czasach. Hasło "Zawsze w 12!" nie jest pustym frazesem. To też ważny sygnał dla piłkarzy, którzy muszą pamiętać, że kibice są z nimi, ale również zawsze oczekują zaangażowania i walki - powiedział Tomasz Stamirowski, większościowy udziałowiec klubu. Hasło "Zawsze w 12" zastąpiło z przodu koszulek firmę Murapol, która od 2017 roku była sponsorem strategicznym Widzewa. Wpłacała do klasy klubu nawet 2,5 mln zł rocznie. Przed tym sezonem pięciokrotnie obniżyła jednak wkład finansowy i w piramidzie sponsorskiej spadła na trzecie miejsce. Murapol został sponsorem głównym. Teraz to kibice są sponsorami strategicznymi zespołu. - Umowa ze sponsorem strategicznym jest przeważnie wieloletnia, negocjowana zwykle w okresie budżetowania dużych firm, czyli w czwartym kwartale roku kalendarzowego. Razem z właścicielem uznaliśmy, że zawieranie w pośpiechu kontraktu z nowym podmiotem nie ma teraz sensu. Mamy zabezpieczony budżet poprzez gwarancje inwestora i kontynuacje umów z większością dotychczasowych sponsorów, na czele z Termotonem i Murapolem, którzy wspierają klub od wielu lat - powiedział Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa. Kibice zaskoczeni brakiem herbów Podczas prezentacji zespołu kibice szybko wychwycili, że na nowych koszulkach brakuje herbów fan clubów Emigracja i FC Eire Division. Fani mieszkający zagranicą głównie w Anglii i Irlandii od początku odbudowy wspierali Widzew. Z prywatnych pieniędzy robili zrzutkę, którą co roku przekazywali do klubowej kasy. Dzięki temu ich herby widniały na rękawkach koszulek meczowych. To był dla nich powód do dumy. Teraz zniknęły i, jak się okazuje, fan cluby nie zostały o tym poinformowane. Mało tego, nie doszło nawet do spotkania zarządu Widzewa z przedstawicielami Emigracji. Z relacji kibiców wynika, że zarząd wielokrotnie umawiał się na rozmowy, ale za każdym razem je przekładał. "Szkoda, że jako przedstawiciel tych fan clubów w sprawie rozmów z klubem, dowiaduje się na prezentacji drużyny, gdy zobaczyłem brak naszego logo" - napisał Tomek "Kaczor" na forum Widzewa. W klubie przyznają, że nie doszło do spotkania z fan clubami. Decyzję o zniknięciu herbów tłumaczą "ekwiwalentem świadczeniowym". A chodzi po prostu o pieniądze. Miejsce na rękawkach zostanie sprzedane za większą sumę niż przekazywały zagraniczne fan cluby. Tyle że nikt w tej sprawie z kibicami z zarządu Widzewa nie porozmawiał. Nie było żadnej dyskusji ani dialogu w tej sprawie. - Był kontakt telefonicznym, ale nie doszło do spotkania na żywo, na którym powinniśmy pewne rzeczy biznesowe sobie wytłumaczyć. Komunikacyjnie mogliśmy to lepiej rozwiązać. Zabrakło rozmów z tą grupą kibiców - przyznaje prezes Dróżdż. - Napis "Zawsze w 12" dotyczy też emigracji, która dołożyła wielką cegiełkę, by Widzew wrócił na właściwe tory. Mam nadzieję, że wspólnie podziękujemy sobie za ten czas współpracy, którą było widać na koszulce meczowej i będziemy mogli ją kontynuować w inny sposób. Klub próbuje wyjść z twarzą z tej sytuacji i zapowiada, że podczas inauguracji sezonu z Sandecją Nowy Sącz grupy kibicowskie w tym Emigracja i irlandzkie FC Eire Division zostaną specjalnie uhonorowane. AK