W zespole Widzewa żaden z piłkarzy nie zagra już z "11" na koszulce. Władze klubu postanowiły zastrzec ten numer dla zmarłego w środę Włodzimierza Smolarka. - W Widzewie grał z "11" i tak zostanie zapamiętany. Władze klubu w porozumieniu z właścicielem Sylwestrem Cackiem postanowiły, że ten numer będzie zastrzeżony dla Włodzimierza Smolarka - powiedział przed meczem ligowym z PGE GKS Bełchatów prezes Widzewa Marcin Animucki. W niedzielę pamięć zmarłego Smolarka uczczono minutą ciszy, a także utworem wykonanym na trąbkę. Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych. Pierwszy celny strzał został oddany dopiero w 39. minucie, ale uderzenie Princewilla Okachiego pewnie złapał Łukasz Sapela. Nigeryjczyk wcześniej mógł zdobyć bramkę, jednak jego nożyce w 23. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Brozia przeszły nad poprzeczką. Gospodarze prowadzenie objęli w 41. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował Dudu, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Hachem Abbes, który z bliska posłał piłkę do siatki. Tunezyjczyk wygrał powietrzną walkę z Matem Laciciem i Sapelą, strzelając swojego pierwszego gola w T-Mobile Ekstraklasie. Jeszcze w samej końcówce Sapela ratując sytuację interweniował poza polem karnym przy linii bocznej, gdzie starł się z Mahdim Benem Dhifallahem, ale sędzia uznał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Po zmianie stron piłkarze zaczęli wprawdzie nieco żwawiej poruszać się po boisku, ale bramkarze nie mieli zbyt wiele pracy. Próbujący odrobić jednobramkową stratę gracze PGE GKS mieli optyczna przewagę, częściej byli w posiadaniu piłki, ale ich akcje kończyły się z reguły w okolicach pola karnego. Goście nie potrafili rozmontować defensywy gospodarzy, którzy cofnęli się na własną połowę i próbowali podwyższyć prowadzenie po kontratakach. Żaden z nich nie zakończył się jednak powodzeniem i wynik ustalony przed przerwą już się nie zmienił. Dzięki bramce Abbesa Widzew wygrał z bełchatowską ekipą po raz pierwszy od 1999 roku. Po meczu powiedzieli: Trener PGE GKS Kamil Kiereś: "Trzeba sobie jasno powiedzieć, że po trzech kolejkach, w których zdobyliśmy siedem punktów i byliśmy chwaleni za grę, przyszedł mecz, w którym zaprezentowaliśmy się dużo gorzej. Szczególnie można mieć pretensje o bardzo słabą grę w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy wymienić kilku podań. Widzew swoja dominację w tej części potwierdził golem i prowadził zasłużenie. Po przerwie i kilku zmianach nasza gra trochę się poprawiła, ale nie potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania. O tym meczu musimy teraz jak najszybciej zapomnieć. Ten wynik dzieli drużyny na te, które grają o wyższe cele i te, które walczą o utrzymanie w Ekstraklasie. Niestety, my nadal jesteśmy w tej drugiej grupie". Trener Widzewa Radosław Mroczkowski: "Chcieliśmy się przełamać w statystykach z Bełchatowem i to nam się udało. To taki mały pozytyw tego meczu, który był bardzo szarpany. Jeżeli chodzi o czysto sportową stronę, to można się przyczepiać do wielu rzeczy. Na początku wszystko nam przeszkadzało, od wiatru począwszy. Dobrze, że strzeliliśmy gola, który dał nam zwycięstwo. Cieszymy się z tych punktów, bo teraz lepiej powinno nam się grać w kolejnych spotkaniach". Widzew Łódź - PGE GKS Bełchatów 1-0 (1-0) Bramki: 1-0 Hachem Abbes (41-głową). Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Mate Lacic, Grzegorz Baran. Sędzia: Tomasz Garbowski (Kluczbork). Widzów 6˙800. Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Ugochukwu Ukah, Hachem Abbes, Dudu - Krzysztof Ostrowski (58. Przemysław Oziębała), Bruno Pinheiro (78. Jakub Bartkowski), Mindaugas Panka, Princewill Okachi, Marcin Kaczmarek - Mehdi Ben Dhifallah (62. Radosław Matusiak). PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Mate Lacic, Maciej Wilusz, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Grzegorz Fonfara (46. Kamil Wacławczyk), Grzegorz Baran, Miroslav Bozok, Kamil Kosowski (56. Mateusz Mak) - Marcin Żewłakow (56. Paweł Buzała). Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Widzew Łódź - PGE GKS Bełchatów Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy