Małym pocieszeniem dla kibiców jest fakt, że decyzja Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej nie jest ostateczna i klub może się od niej odwołać. Najpierw do Trybunału Piłkarskiego PZPN, a później do Trybunału Arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Jeśli odwołania się nie powiodą, kara zacznie obowiązywać od następnego sezonu. - Łatwo się nie poddamy i będziemy walczyli dalej, mamy mocne argumenty. Musimy jednak poczekać na pisemne uzasadnienie kary - mówi Bogusław Sosnowski, prezes Widzewa. Cacek atakuje Jeszcze dalej idzie właściciel klubu z ul. Piłsudskiego, Sylwester Cacek, który nieświadomy jego udziału w aferze korupcyjnej w zeszłym roku kupił Widzew. Biznesmen wydał oświadczenie, w którym mocno skrytykował sposób działania Wydziału Dyscypliny. Wynika z niego, że Cacek jest gotów iść na wojnę z PZPN. Oto jego fragmenty. "Jestem oburzony sposobem, w jaki nas potraktowano. Wydział Dyscypliny nie podjął żadnej dyskusji na temat niższej kary niż degradacja. Stwierdził, że jest to kara minimalna i żeby dobrowolnie jej się poddać. Gdy zarząd się nie zgodził, to WD nałożył na nas dodatkową karę sześciu punktów ujemnych oraz 35 tys. zł. Zachowanie takie uważam za nieodpowiedzialne i dalekie od cywilizowanych praktyk biznesowych i procesowych, którymi powinien kierować się organ dyscyplinarny. Nawet sąd powszechny skazał działaczy PZPN i wcześniej zdegradowanych klubów, którzy uczestniczyli bardzo aktywnie w korupcji, ale dobrowolnie poddali się karze w sposób dużo łagodniejszy, polegający na obniżeniu wymiaru kary i zawieszeniu jej wykonania na pewien okres (...). Zainwestowałem w ikonę polskiego futbolu w pełni przekonany, że jest to klub czysty. Wskazywało na to udzielnie przez PZPN bezwarunkowej licencji na grę w I lidze, profesjonalne badanie due dilligence przeprowadzone przez renomowaną kancelarię prawną, brak jakichkolwiek przesłanek, by sądzić, że zjawisko korupcji w polskiej piłce mogło dotyczyć Widzewa. Tymczasem, w bardzo krótkim czasie okazało się, że oczekuje się ode mnie spłaty długów sprzed lat, mimo iż sądy nie stwierdzają następstwa prawnego. Wymierza się wobec klubu, który tworzą ludzie nie mający nic wspólnego z korupcją, karę degradacji w ramach odpowiedzialności zbiorowej za działania jednego człowieka, który dawał łapówki z prywatnej kieszeni i bez wiedzy klubu (...). Decyzja WD nie jest prawomocna i oświadczam, że użyję wszystkich możliwości prawnych, aby degradacja klubu nie stała się faktem. Moja inwestycja w Widzew była przemyślana i długoterminowa (...). Jednocześnie, jeśli mimo poczynionych wysiłków kara degradacji stanie się faktem - wówczas będę domagał się odszkodowań od wszystkich osób i organizacji, które naraziły mnie na straty materialne i niematerialne'' - oświadczył Sylwester Cacek. Będą wypożyczać Wygląda na to, że przez najbliższe tygodnie będziemy świadkami wojny Widzewa z PZPN. Na szczęście mimo kłopotów Cacek nie zamierza wycofać się z finansowania klubu. Piłkarze muszą jednak zrobić wszystko, by zająć na koniec sezonu miejsce powyżej strefy spadkowej. W przeciwnym razie Widzew może spaść nawet do III ligi. Po decyzji PZPN ciężko będzie namówić nowych zawodników na grę w łódzkim klubie. Można spróbować jednak na pół roku wypożyczyć graczy, którzy nie mieszczą się w składach najlepszych polskich klubów. Zainteresowana kilkoma piłkarzami Widzewa była również Polonia Bytom. W tej sytuacji nie warto wzmacniać sąsiada w tabeli. Dariusz Gabryelski