Piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia w piątek pokonali Miedź Legnica i awansowali na drugie miejsce w tabeli. I je utrzymali, bo Legia Warszawa i Wisła Płock tylko zremisowały swoje spotkania. Ostatni raz tak wysoko Widzew w ekstraklasie był dziesięć lat temu - w sezonie 2012/2013. Sześć meczów bez porażki Tyle że wtedy nie był beniaminkiem. Teraz w pierwszym sezonie w ekstraklasie od ośmiu lat zadziwiają. Widzewiacy ostatni raz przegrali na początku września z mistrzem Polski. Od tej pory w sześciu meczach pięć razy wygrali, a raz zremisowali. Jeśli do tego dodać niezły początek sezonu, to mają w sumie 26 punktów. Kibice Widzewa wbijają szpilki lokalnemu rywalowi, że to o pięć więcej niż ŁKS zdobył w całym sezonie 2019/2020, kiedy też występował w Ekstraklasie. Podopieczni trenera Niedźwiedzia mają styl, która się podoba. Nie wybijają piłki byle dalej do przodu, tylko ją rozgrywają, nawet jak przeciwnik wysoko atakuje. To ryzykowne, ale na razie przynosi im więcej korzyści niż strat. Świetni w obronie, solidni w ataku Do tego mają solidną obronę - rywale strzelili im zaledwie jedenaście goli (mniej stracił tylko Raków - dziewięć). To duża zasługa bramkarza Hernicha Ravasa, który osiem razy zachował czyste konto. Świetnie odnalazł się też stoper Serafin Szota, niechciany w Wiśle Kraków przez ówczesnego trenera Jerzego Brzęczka. - W drugiej połowie Henrich w fenomenalny sposób obronił główkę. To był kluczowy moment, że po raz ósmy w tym sezonie nie straciliśmy bramki. To był trudny mecz, ale trzeba docenić nasz zespół, że nawet w trudniejszych momentach potrafi przetrwać te chwile i wrócić do swojego grania - mówił po wygranej z Miedzią trener Niedźwiedź. W ataku też radzą sobie nie najgorzej - 20 bramek to szósty wynik w lidze. Strzałem w dziesiątkę okazało się sprowadzenie Jordiego Sancheza. Hiszpan otwartością, charakterem i zaangażowaniem, ale także bramkami (sześć w lidze i pucharze) i asystami (cztery) szybko odnalazł się w Widzewie. Tu wyrasta na gwiazdę ligi, a w Hiszpanii byłby jednym z wielu w niższej lidze. Z roli lidera dobrze wywiązuje się też Bartłomiej Pawłowski (pięć goli), a w środku pola świetnie ze swojej roli wywiązują się Marek Hanousek i Dominik Kun. Widzew drugi w Europie W efekcie Widzew zdobywa w tym sezonie średnio 1,86 punktu na mecz. To świetny wynik jak na beniaminka. Jak policzył Cezary Kawecki, piłkarski statystyk daje to łodzianom drugie miejsce w Europie. Oczywiście wśród beniaminków. Sprawdził, ile punktów zdobywają nowicjusze w innych ligach na Starym Kontynencie. Okazało się, że lepszy od Widzewa jest tylko węgierski Kecskemeti (1,92 punktu). Trzeci jest cypryjski Nea Salamina Famagusta z taką samą średnia, ale mniejszą liczbą rozegranych meczów. W Widzewie nie snują planów dotyczących europejskich pucharów. Podkreślają, że utrzymanie powinno zapewnić 40 punktów. W poprzednim sezonie wystarczyło nawet 35, ale wolą dmuchać na zimne. Brakuje im do realizacji planu 14 punktów - Najważniejszym celem jest dla nas utrzymanie - potwierdza bramkarz Ravas.