30-letni zawodnik do Śląska trafił dwa lata temu roku po niezbyt udanej przygodzie w tureckiej ekstraklasie. W sezonie 2020/2021 grał dość regularnie - w 22 meczach zdobył trzy gole. Poprzednie rozgrywki zaczął w podstawowym składzie, występował też w meczach eliminacji Ligi Konferencji Europy. Pawłowski do rezerw Jednak po przyjściu trenera Jacka Magiery jego pozycja zaczęła słabnąć, zwłaszcza że szkoleniowiec postanowił zmienić mu pozycję - ze skrzydłowego na ofensywnego obrońcę tzw. wahadłowego. W przerwie między rundami Pawłowski usłyszał, że zostaje przesunięty do rezerw. - Wziąłem udział w budowie Śląska, którego byłem ważnym punktem i grałem na swojej pozycji. W międzyczasie doszło do zmian i jako piłkarz mający inklinacje ofensywne, zacząłem grać w obronie. Czuję się lepiej z przodu, więc nasze drogi ze Śląskiem powoli zaczęły się rozchodzić. Od przyjścia trenera Magiery dało się to wyczuć - przyznaje Pawłowski. - Nie miałem z tego powodu żalu i grałem na wyznaczonej pozycji, ale chciałbym dalej występować tam, gdzie czuję się najlepiej. Ryzyko w Widzewie Pawłowskim szybko zainteresowali się działacze Widzewa, który wtedy walczył o awans do Ekstraklasy. W tym zespole grał w 2013 roku i wielokrotnie mówił, że temu klubowi kibicuje. To był jeden z argumentów, który skusił zawodnika, by zejść ligę niżej. - Dużo osób mówiło, w tym koledzy ze Śląska, że to ryzykowny ruch sportowo. Ja się tego nie bałem, byłem pewny siebie od samego początku. Wiedziałem, że damy radę w Łodzi zrobić awans - podkreśla w wywiadzie dla slasknet.com. Dla zawodnika i zespołu to był strzał w sam środek tarczy. Wiosną w dziesięciu meczach Pawłowski zdobył sześć goli i dołożył ogromną cegłę do powrotu po ośmiu latach do Ekstraklasy. Ten sezon też rozpoczął znakomici - w każdym z trzech meczów zdobył po golu. Może jedynie żałować, że dwa spotkania zakończyły się porażkami. W sobotę będzie miał okazję wziąć sportowy rewanż na Śląsku. Bez żalu do Śląska - Nie podchodzimy do któregoś przeciwnika z nadmiernym respektem. Mimo że graliśmy naprawdę dobry i widowiskowy futbol, to nadzialiśmy się na dobre akcje przeciwników. Musimy tego uniknąć - podkreśla Pawłowski. - Śląsk to klub, który od wielu lat gra w ekstraklasie, niedawno występował w europejskich pucharach. Jakości piłkarskiej na pewno nie brakuje. Bardzo dobrze wspominam pobyt w tym klubie. Miasto bardzo podobało się mi i mojej żonie, stadion również. Pawłowski po trzech kolejkach jest liderem klasyfikacji strzelców razem z zawodnikami Wisły Płock - Davo i Rafałem Wolskim. Jest pierwszym zawodnikiem w historii klubu, który zdobył gole w trzech meczach z kolei od inauguracji sezonu. - Wszyscy go znamy, jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale ktoś już kiedyś podjął decyzję w jego sprawie. Nie ma sensu wracać do tego, co było - zaznacza Ivan Djurdjević, trener Śląska. Sportowa złość Śląska i Widzewa Do sobotniego spotkania obie drużyny przystąpią po porażkach. Śląsk przegrał w Kielcach z beniaminkiem Koroną. Widzew u siebie uległ 2-3 Lechii Gdańsk. - Wyszliśmy na boisko w Kielcach zbyt pewni siebie. Nie może brakować pewności, ale przesadna też nie jest dobra. Cały czas konieczna jest pełna koncentracja i skupienie, a tego zabrakło - tłumaczy Djurdjević. - Mieliśmy krótki tydzień przed Widzewem, bo graliśmy w poniedziałek wieczorem, a kolejny mecz w sobotę. Dla nas to dobrze, bo można szybko się zrehabilitować, widzę po zawodnikach sportową złość. Piłkarskiej ambicji nie powinno też zabraknąć w Widzewie. Łodzianie z Lechią dwa razy przegrywali i doprowadzali do remisu, ale ostatnie słowo należało do gości. - Nie możemy przejść nad tym do porządku dziennego, bo nawet po wygranych robimy analizę. Mocno się nad tym skupiliśmy, bo z Lechią dwie bramki straciliśmy w podobny sposób - przyznał Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa. - Śląsk niedawno zmienił szkoleniowca, a trener Djurdjević wprowadził swoje zasady. Znamy się dobrze z pierwszej ligi, bo prowadził Chrobrego, z którym graliśmy. Spodziewamy się, że jego drużyna będzie chciała rozgrywać piłkę od tyłu. To powinien być ciekawy mecz.