Zobacz relację na żywo z tego meczu! - Od tamtego czasu wielokrotnie bywałem na Lechii, zawsze byłem tam bardzo życzliwie witany. Nie mówię, że to dla mnie najważniejszy mecz. Gdybym powiedział zawodnikom, że to jest szczególne spotkanie i trzeba je wygrać, znaczyłoby to, że w następnym już można zagrać źle. A oni zawsze mają grać dobrze i każdy mecz muszą traktować tak samo - podkreśla Michniewicz. On akurat przed tą konfrontacją na brak problemów narzekać nie może. Niezdolnych do gry jest, jak to zwykle w Widzewie, kilku piłkarzy: Ugo Ukah, Jarosław Bieniuk, Mindaugas Panka, Prejuce Nakoulma, Paweł Grischok i Przemysław Oziębała. W Lechii, z powodu kartek, wypadł teraz Paweł Nowak, a do kadry wracają Ivans Lukjanovs oraz Paweł Buzała. - Lechia, gdy jest przy piłce, ma spory komfort. Piłkarze od razu wiedzą, co z nią zrobić i nie muszą się zastanawiać. Jej zawodnicy, jak np. Traore, Lukjanovs czy Buzała, są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie. Wymieniają między sobą krótkie podania, nie ma długich przerzutów. Mocne i ruchliwe mają również skrzydła, a napastnik jest silny i dobrze zbudowany - analizuje rywala Michniewicz. Wydaje się, że zdecydowanym faworytem są gdańszczanie. Podopieczni Tomasza Kafarskiego grają w tym sezonie bardzo dobrze, nieźle również punktują. Przez dłuższy czas byli w czołówce, choć po ostatnich niepowodzeniach (trzy punkty w czterech meczach) nieco spadli w tabeli. Teraz zapewne chcieliby wrócić na swoje miejsce. - Lechia prezentuje się w tym sezonie bardzo korzystnie, ale ma tylko pięć punktów przewagi nad nami. A Widzew, jak wszyscy wiemy, kilka "oczek" już stracił i mógłby teraz być na tej samej pozycji - twierdzi Michniewicz. Mecz Lechia-Widzew dziś o godz. 16. Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę!