Zimą Widzew wzmocniło na razie trzech piłkarzy - Kristoffer Hansen, Martin Kreuzrigler i Bartłomiej Pawłowski. Ze słów prezesa Dróżdża wynika, że te transfery nie było łatwo przeprowadzić, a klub robił wszystko, by nazwiska nie wyszły na jaw. W obawie przed tym, by nic nie stanęło na przeszkodzie w przeprowadzeniu transferu. A także po to, by znaleźć w klubie osobę, która wynosi informacje na zewnątrz. Widzew szukał wycieku informacji - Martin [Kreuzrigler - przyp. red.] miał podane fałszywe nazwisko w hotelu. Latem Mattię Montiniego wywieźliśmy 70 km od Łodzi, by nikt się nie zorientował, że chcemy go pozyskać. Zmienialiśmy hotele, zmieniliśmy inicjały zawodników, by jak najdłużej utrzymać wszystko w tajemnicy - twierdził Dróżdż w klubowym radiu. - Źródło wycieku informacji z klubu zostało znalezione i będą kary. Powiedziałem już wcześniej, że nie ma w klubie miejsca dla osoby, która wynosi tajemnice. Prezes Dróżdż uważa, że transfer zawsze może nie dojść do skutku. Nawet jak zawodnik jest już w klubie na testach medycznych. - W Zagłębiu Lubin Michał Mak był już na badaniach lekarskich i w gabinecie lekarza podpisał umowę z... Arminią Bielefeld - wspomina. - Dlatego też Bartek Pawłowski miał powiedziane, że z jego strony ma być cisza do samego końca, choć mnóstwo kibiców wypytywało go o transfer. Ten transfer do Widzewa wydawał się nierealny Szef Widzewa twierdzi też, że pierwszy zimowy transfer - Hansena - długo stał pod znakiem zapytania. - Nie chciałem zgodzić się na płacenie odstępnego, bo pilnuję finansów. Powiedziałem, że w takim razie nie będzie tego transferu. Wytrzymaliśmy ciśnienie i Hansen jest w Widzewie - podkreśla. Widzew planował dwa transfery w przerwie między rundami, ale dokonał już trzech. W środę umowę podpisał Pawłowski. Zawodnik z prezesem Dróżdżem znał się z czasów gry w Zagłębiu. - Jego sprowadzenie wydawało się nierealne, ale udało się to zrobić. Kiedy tylko dowiedziałem się, że został zesłany do rezerw, natychmiast napisałem mu smsa: "Pakuj się, przyjeżdżam po ciebie". Nie było to łatwe, ale Bartek naprawdę dużo zszedł z oczekiwań finansowych aż sam byłem zaskoczony - przyznaje Dróżdż. Widzew ma na oku dwóch piłkarzy W Widzewie twierdzą, że okno transferowe jest generalnie zamknięte, ale... - Mamy na oku jeszcze dwóch zawodników, ale wiążą ich kontrakty. Czekamy na rozpoczęcie rozgrywek ekstraklasy i wtedy może okaże się, że jest szansa ich pozyskać - przyznaje prezes Dróżdż. - Transfery z klubu nie są zakończone i wkrótce może ktoś odejść. Jakościowo i sportowo jestem zadowolony z pozyskanych zawodników.