Lider pierwszej ligi przyjechał na boisko spadkowicza z ekstraklasy. Trudno jednak do końca traktować ten mecz jako sprawdzian z zespołem, której niedawno grał w elicie, bo kadra gospodarzy mocno się zmieniła w porównaniu z poprzednim sezonem. W każdym razie Widzew mógł potwierdzić, że jest mistrzem rundy jesiennej. Widzew ze stoperami nr 4 i nr 5 By zdobyć ten umowny tytuł, łodzianom wystarczyłby remis... Tyle że ostatnio nie imponują formą. W ostatnich trzech kolejkach zdobyli tylko dwa punkty, a Miedź i ŁKS miały ich już na wyciągnięcie ręki. W Bielsku-Białej trener Janusz Niedźwiedź znów musiał radzić sobie z problemami kadrowymi. Wciąż niezdolni do gry są stoper Krystian Nowak, pomocnik Juliusz Letniowski, a ostatnio dołączył do nich Mattia Montini. Jako że za kartki pauzował Daniel Tanżyna, szkoleniowiec musiał sięgnąć po mocno "zakurzonego" obrońcę Michała Grudniewskiego. Wydawało się, że 28-letni zawodnik będzie dostawał więcej szans w tym sezonie, tymczasem był dopiero stoperem nr 5. Jak się okazało zasłużenie. Podbeskidzie niewiele lepsze Nawet na ławce rezerwowych nie było Przemysława Kity, który niedawno wrócił po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Zagrał w Pucharze Polski i w lidze, ale do Bielsko-Białej nie pojechał. Okazało się, że zmogła go choroba. Podbeskidzie też nie imponowało ostatnio wynikami - w trzech meczach zdobyło cztery punkty. Trener Piotr Jawny zrobił dwie zmiany w porównaniu do ostatniego meczu. Ekswidzewiaka Kacpra Gacha zastąpił inny ekswidzewiak Konrad Gutowski. A zamiast Giorgiego Merebaszwilego od początku wybiegł Daniel Mikołajewski. Początek dla Widzewa, ale potem był gorzej Pomni tego, że w ostatnich meczach ligowych to rywale ruszyli od początku na widzewiaków, podopieczni trenera Niedźwiedzia sami spróbowali zaatakować. Prawą stroną sporo zamieszania robili Dominik Kun i Paweł Zieliński. W 7. minucie ten drugi został sfaulowany z boku pola karnego, ale dośrodkowanie Mateusza Michalskiego trafiło do obrońcy gospodarzy. Łodzianie mieli przewagę, sprawnie rozgrywali piłkę, ale kiedy zbliżali się do pola karnego rywali nie mieli już pomysłu jak stworzyć zagrożenie pod bramką. Właściwie obaj bramkarze długo byli bezczynni. Minęło pół godziny i obie drużyny nie oddały strzału. Słupek Podbeskidzia Za to w 35. minucie Widzewowi dopisało szczęście. Świetną akcję przeprowadził Ezequiel Bonifacio - minął jednego rywala, rozegrał piłkę z kolegą z drużyny, ale trafił w słupek. Dobitkę Kamila Bilińskiego świetnie obronił Wrąbel. Goście takiej świetnej okazji do przerwy nie mieli. Dopiero tuż przed przerwą po dobrze wykonanym rzucie wolnym Marek Hanousek uderzył tuż nad poprzeczką. Cztery minuty Bilińskiego - dwie bramki dla Podbeskidzia Na początku drugiej połowy Biliński pokazał za co został wybrany piłkarzem października w pierwszej lidze. Po akcji Joana Romana piłka trafiła do napastnika Podbeskidzia, do przodu nie zdążył się ruszyć Patryk Stępiński i nie było mowy o spalonym. Biliński bez problemu wykorzystał okazję. Cztery minuty było już 2:0. Wrąbel zdołał odbić strzał Romana, ale za Bilińskim nikt nie ruszył, a ten spokojnie kopnął piłkę do pustej bramki. Goście próbowali odrobić straty. Groźnie strzelali Patryk Mucha i Zieliński. W 73. minucie szanse się mocno zmniejszyły, bo sędzia Łukasz Szczech uznał, że Stępiński zasłużył na drugą żółtą kartkę. To gospodarze byli bliżej trzeciego gola i to im się udało. Dawid Polkowski nie miał problemów, by wykorzystać podanie z lewej strony. W 90. minucie dzieła znieszczenia Widzewa dopełnił Biliński. Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew Łódź 4:0 (0:0) Gole: Biliński (49., 53., 90.), Polkowski (85.) Podbeskidzie: Polacek - Wypych, Rodriguez, Kowalski-Haberek - Bonifacio (83. Gach), Scalet (71. Merebaszwili), Bieroński (83. Polkowski), Gutowski (90. Wełniak) - Roman (71. Frelek), Mikołajewski - Biliński. Widzew: Wrąbel - Stępiński, Dejewski, Grudniewski (62. Mucha) - Zieliński, Hanousek, Kun, Nunes (83. Villanueva) - Danielak (83. Tomczyk), Michalski (89. Zawadzki) - Guzdek (61. Karasek). Żółte kartki: Scalet - Stępiński, Grudniewski. Czerwona kartka: Stępiński.