Kilka lat temu jednemu z byłych już zawodników Widzewa kibice zrobili zdjęcie z czteropakiem piwa. I właśnie między innymi o podobnych sytuacjach wspominał Stępiński. - Nawet jak do sklepu idziesz, to śmieję się, że są osoby, którą lubią zajrzeć co się włożyło do koszyka - mówił obrońca Widzewa na konferencji przed rozpoczęciem sezonu. Wcześniej mówił o poważniejszych sprawach. W poprzednim sezonie łodzianie mieli świetną jesień, ale fatalną wiosnę i przez chwilę widmo spadku zaczęło im zaglądać do oczu. Atmosfera gęstniała z porażki na porażkę. - To sztab szkoleniowy nakreśla założenia, ale zawodnicy je realizują. Zawsze w trudnych momentach pytali nas, co jeszcze mogą zrobić, by nam pomóc - przyznaje Stępiński. - To jednak my wychodzimy na boisko i każdy musi brać na siebie odpowiedzialność. W zespole odbyła się poważna rozmowa. Pomogła wtedy na krótko, ale wiemy, że trzeba szybciej reagować. Trener mentalny pomaga Widzewowi Widzew, by pomóc drużynie, zatrudnił trenera mentalnego. - Do tej pory mieliśmy jedną sesję, w której uczestniczyli wszyscy. To jednak indywidualna sprawa każdego zawodnika. Jeden potrzebuje korzystać regularnie, drugi uważa, że sam sobie poradzi, a trzeci potrzebuje raz na jakiś czas. Nie ma tuż żadnych nakazów - zapewnia Stępiński. Kapitan Widzewa mówił też o oczekiwaniach przed rozpoczynającym się w niedzielę sezonem. Celem łodzian ma być wyższe miejsce niż dwunaste, które zajęli w poprzednim sezonie. To ma pokazać, że zbudowano silniejszy zespół. Widzew ma też do przełamana bardzo wstydliwą passe - przegrał sześć meczów z rzędu na własnym boisku i chce odzyskać zaufanie fanów. Pierwsze spotkanie zagra w Łodzi z beniaminkiem Puszczą Niepołomice. - Rywal na pewne będzie chciał się pokazać i zaangażowaniem nadrobić ewentualne braki techniczno-taktyczne. Dlatego od początku będziemy musieli wejść na wysokie obroty. Pierwsze udane spotkanie powinno nas pozytywnie nastawić na kolejne mecze - uważa Stępiński.