Łódzki klub przespał zimowe okienko transferowe i miało to odbicie w wynikach, a nawet decyzjach właściciela. Widzew wiosną spisywał się bardzo słabo, przegrywał mecz za meczem i były nawet obawy, czy utrzyma się w ekstraklasie. Ostatecznie utrzymał się, ale władze przekonały się, że drużynę trzeba wzmocnić. Brak transferów zimą był jednym z powodów odwołania prezesa Mateusza Dróżdża. - Musimy wzmocnić kadrę. Mamy dobrą drużynę, ale wymaga wzmocnienia. Dwa czy trzy transfery to za mało. W przerwie zimowej umówiliśmy się, że mieliśmy realizować wzmocnienia, a otwieram gazetę i czytam, że Widzew nie zrobił transferów, bo nie ma w klubie pieniędzy - mówił niedawno Stamirowski. - To nie jest prawda. Chcemy pozyskać pięciu, sześciu zawodników. Zimą do zespołu dołączył tylko Andrejs Ciganiks. Ze względów formalnych nie udało się pozyskać Daniego Ramireza (w tym sezonie grał już w dwóch klubach, a w trzech nie można) i to tyle. Dlatego teraz Widzew poszukuje co najmniej pięciu zawodników. Dani Ramirez raczej nie trafi do Widzewa Potrzebuje napastnika, środkowego pomocnika i stopera, a do tego dwóch młodzieżowców. Z drużyną żegna się kilku piłkarzy - wypożyczenie kończy się Łukaszowi Zjawińskiemu, a kontrakty Jakubowi Wrąbelowi, Martinowi Kreuzrieglerowi, Pawłowi Zielińskiemu czy Patrykowi Lipskiemu. Z naszych informacji wynika, że nie będzie powrotu do rozmów z Ramirezem. Profil zawodnika ma nie do końca odpowiadać trenerowi Januszowi Niedźwiedziowi. Jednym z młodzieżowców, z którym Widzew prowadzi rozmowy jest Dominik Marczuk. 20-letniemu obrońcy czy też wahadłowemu kończy się umowa ze Stalą Rzeszów. W tym sezonie Marczuk rozegrał 17 spotkań i zdobył dwa gole. Wcześniej był regularnie powoływany do reprezentacji Polski do lat 19 i do lat 20. Zyskał uznanie też w oczach Michała Probierza, selekcjonera najstarszej kadry młodzieżowej. Dostał powołanie na zgrupowanie, ale przeszkodziła mu kontuzja. Widzew chce go pozyskać, ale na razie w martwym punkcie utknęły rozmowy z agencją menedżerską reprezentującą zawodnika.