Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę - Pracuję w Ekstraklasie, z pewnymi przerwami, od września 2003 roku. Prowadziłem w tym czasie grubo ponad sto spotkań i nigdy nie zostałem usunięty z ławki trenerskiej - przypomina trener. W protokole meczowym Widzewa ze Śląskiem na jego temat znalazły się dwie notatki. Pierwsza dotyczy pierwszej minuty doliczonego czasu gry, kiedy ma miejsce "wyjście poza strefę techniczną i wejście na płytę boiska". Druga - cztery minuty później, gdy Michniewicz "opuszcza strefę techniczną i ostentacyjnie rzuca butelką o ziemię". - Za to zostałem skazany na niebyt przez dwa najbliższe mecze. To kara z automatu, który raz strzela, a raz nie. Teraz strzelił do mnie, ale wcześniej innych oszczędził - twierdzi. Jako przykłady wymienia Ryszarda Tarasiewicza i Macieja Skorżę. Ten pierwszy w meczu Śląska z Arką został usunięty na trybuny, następnie zdyskwalifikowany na dwa spotkania, ale w zawieszeniu (plus trzy tysiące złotych kary). Podobnie było ze Skorżą przy okazji konfrontacji z Lechem. - Dlaczego w moim przypadku jest to wyrok tak drastyczny? - zastanawia się trener Widzewa. Michniewicz chciał się odwołać od decyzji Komisji Ligi, ale... nie ma takiej możliwości. - Jak spowodujesz wypadek, to możesz się odwołać od wyroku sądu. W obecnej sytuacji ja nie mogę - kręci głową z niedowierzaniem. W sobotnim starciu z Ruchem Chorzów po raz pierwszy w roli kapitana łodzian wystąpi Mindaugas Panka. - Będzie moją prawą ręką, bo potrafi dowodzić drużyną. Jest świetnym piłkarzem, wspaniałym człowiekiem. Wierzę, że zastąpi mnie na boisku, a zespół z ławki poprowadzą moi asystenci - twierdzi Michniewicz. Na piątkowej konferencji prasowej nie wiedział jeszcze, czy w ogóle pojawi się na trybunach. Wiedział za to, kogo wystawi w składzie za pauzującego za czerwoną kartkę Wojciecha Szymanka. Tego, czy będzie to Bruno Pinheiro, Ugo Ukah lub Jarosław Bieniuk, zdradzić jednak nie chciał. W Ruchu pod dużym znakiem zapytania stoją natomiast występy Gabora Straki i Macieja Jankowskiego. Zarówno Widzew, jak i Ruch bardzo chcą zrehabilitować się za ostatnie mecze. Przed tygodniem łodzianie w ostatnich minutach meczu ze Śląskiem stracili dwubramkową przewagę i tylko zremisowali. Chorzowianie, po trzech zwycięstwach z rzędu, przegrali na własnym boisku z Polonią Bytom. - Przydarzył nam się gorszy dzień - tłumaczy Piotr Stawarczyk, obrońca chorzowian, były piłkarz Widzewa. W Łodzi przez rok występował również Arkadiusz Piech, który był tylko wypożyczony. Często narzekał na kontuzje, więc Widzew go nie wykupił. Trafił do Ruchu, dla którego w trzech ostatnich spotkaniach zdobył cztery gole. Czy w sobotę zagra na nosie byłemu pracodawcy?