Andrzej Klemba, Interia: Od początku sezonu Widzew imponował skutecznością i zdobywaniem punktów. Rozbudziliście apetyty kibiców, ale potem przyszła passa meczów bez wygranej, akurat kiedy mierzyliście się z zespołami z czołówki. Silne zespoły zweryfikowały Widzew? Z ŁKS czy Miedzią Legnica u siebie zremisowaliście i to szczęśliwie. Mateusz Dróżdż: - Nie używałbym w tym kontekście słowa kryzys. Kryzys to ja miałem w poprzednich klubach, kiedy po siedmiu porażkach z rzędu, piłkarze w szatni płakali. To po prostu były słabsze wyniki i trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Należy pamiętać, w jakim miejscu był Widzew w czerwcu, kiedy na zgrupowaniu w Woli Chorzelowskiej mieliśmy 14 zawodników do gry. Nie będę tłumaczył się kontuzjami, bo na przykład ŁKS miał ich zdecydowanie więcej. Nie do końca się zgodzę, że szczęśliwie zremisowaliśmy w derbach Łodzi. W drugiej połowie rywal zmienił ustawienie, co było błędem, który wykorzystaliśmy. A mecz z Miedzią? To spotkanie było już na poziomie ekstraklasowym i mogło potoczyć się w każdą stronę. Po czerwonej kartce goście byli bliżej zwycięstwa, ale mnie bardziej zmartwił mecz z Resovią. To było najsłabsze spotkanie w tej rundzie. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że będziemy na drugim miejscu, to bym to przyjął z niedowierzaniem. Z jednej strony była seria bez wygranej, ale z drugiej jedna porażka w 13 meczach. Cały czas podchodzimy do tego sezonu z pokorą i wiemy na jakim etapie budowy zespołu jesteśmy. Przyszedł nowy trener i jedenastu zawodników. Były kontuzje, ale kadra jest na tyle szeroka, że tych, którzy się leczyli, powinni zastąpić inni. W końcówce rundy mieliśmy problem, ale nie upadliśmy, tylko przetrwaliśmy i jeszcze złapaliśmy oddech. Mogło jednak być lepiej. Statystyki pokazały, że bez Juliusza Letniowskiego, a także Matti Montiniego przestaliście strzelać gole, a bez Krystiana Nowaka zaczęliście tracić więcej bramek. Na dłużej wypadło dwóch zawodników i Widzew przestał wygrywać? - Zgadzam się, że nastąpiła pewna weryfikacja kadry. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w pierwszej lidze są zespoły, które stać, by płacić więcej niż Widzew. Chciałbym mieć takie zawodnika jak Maxime Dominguez. To piłkarz na Ekstraklasę. W Miedzi jest też Patryk Makuch i inni zawodnicy z określoną jakością. Za nami jest Podbeskidzie, który przebiło nas finansowo w rywalizacji o Goku. Korona Kielce też płaci więcej, bo w letnim okienku było zainteresowanie Adamem Frączczakiem. U nas żaden zawodnik nie ma takiego kontraktu. My dalej musimy mądrze budować zespół. Dla mnie to właśnie Miedź jest głównym kandydatem do awansu. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! To ile teraz płacą kluby z czołówki? - Nie mogę ujawniać kwot. Pensje w Widzewie nie przekraczają średnich kontraktów w zespołach z czołówki pierwszej ligi. Podobno w Widzewie miały być w granicach 20-25 tys. zł. - Może i takie są. W kwestii organizacji klubu pracujemy nad tym, by ujednolicić premie i wynagrodzenia w zespole. Taki dokument powinien powstać do końca stycznia. Byłem zaskoczony brakiem takich wewnętrznych ustaleń w klubie. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że robi się problem w szatni, kiedy jest jeden komin płacowy. Jeśli już się na to decydujemy, to musi ich być cztery lub pięć. Pięciu zawodników dostało wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Abdul Aziz Tetteh to największe rozczarowanie, bo kiedy przychodził do Widzewa, prezentowaliście go z ogromnym entuzjazmem i nadziejami? - Spodziewaliśmy się, że będzie jedną z najważniejszych postaci podstawowego składu. Akurat Marek Hanousek stał się liderem, a Abdul miał trochę pecha z kontuzjami, ale oczekiwaliśmy od niego dużo więcej. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! A jeśli nie znajdą klubów, to będą wiosną trenować z rezerwami? - To będzie decyzja sztabu szkoleniowego. Przewidujemy, że nie będą z nami wiosną. Na chwilę obecną jest nierealne, by stanowili o sile Widzewa. W ich miejsce szykujecie też pięć transferów? - Nie, już teraz mamy szeroką kadrę. Jeśli wszyscy odejdą, to w ich miejsce przyjdzie raczej dwóch nowych zawodników. Wiosną zagramy 14 meczów, czyli sporo mniej niż jesienią i bierzemy to też pod uwagę. Kibice kochają transfery, ale nie będzie pięciu nowych zawodników. Chcemy zrobić transfery w przemyślany sposób. Teraz priorytetem są dwa nazwiska. Poza obrońcą szukamy też zawodnika ofensywnego. Wspomniał pan w wywiadzie w "Przeglądzie Sportowym", że przyglądacie się dwóm zawodnikom ŁKS. Jeden z nich to Michał Trąbka? - Nie będę podawał nazwisk. I to nie jest tak, że mamy z nimi ustalone warunki. Interesuje nas też jeden zawodnik Miedzi i Chrobrego Głogów. Skauting w klubie jest po to, by przygotować listę kandydatów. W ŁKS są zawodnicy, którzy z powodzeniem mogliby grać w Ekstraklasie. Po derbach rozmawiałem z Maćkiem Dąbrowskim i Kubą Tosikiem, których znam jeszcze z Zagłębia. I pytałem ich też o zawodników z zespołu. Pirulo czy Antonio Dominguez mają określoną jakość. ŁKS ma najmocniejszy skład w pierwszej lidze. Z kolei w Koronie są najlepsze skrzydła. Podbeskidzie, Miedź czy Arka - w tym sezonie rywalizacja jest rzeczywiście bardzo mocna na zapleczu ekstraklasy. Jesienią dla Widzewa gole strzeliło 19 zawodników. Mimo tego chyba brakuje wam takiego napastnika jak Kamil Biliński z Podbeskidzia czy Szymon Sobczak z Zagłębia Sosnowiec? - Zawsze jest tak, że jeżeli nadarzy się niebywała okazja, a do tego będzie to młody zawodnik, to chciałbym takiego ściągnąć. Jest Montini, który pokazał się z dobrej strony, ale doznał urazu. Mamy nadzieję, że przepracuje okres przygotowawczy i to potwierdzi. Bartosz Guzdek jesienią sprawił nam dużo radości, ale to młody człowiek i ma wahania formy. Nie będziemy rozglądać się za napastnikiem za wszelką cenę. Gdyby mógł pan sprawić prezent, to na jaką pozycję zawodnika chciałby pan ściągnąć? - Nie ulega wątpliwości, że obrońcę. A właściwie, gdyby to był prezent dla mnie, to chciałbym przede wszystkim uporządkować sprawy w klubie i trochę odpocząć. A dla Widzewa awansu do Ekstraklasy, ale z głową. Przed świętami będzie transfer? - Są bardzo zaawansowane negocjacje z jednym zawodnikiem, ale jeszcze nie ma podpisów. Moim celem jest, by najpóźniej na zgrupowanie do Turcji pojechała już pełna kadra na rundę wiosenną. Widzew awansuje do Ekstraklasy? - Bardzo bym tego chciał i robimy wszystko, by tak się stało. Organizacyjnie jesteśmy już prawie gotowi. Na boisku w pierwszej rundzie zapracowaliśmy, by tam być. Co zrobić, by po ewentualnym awansie przygoda był dłuższa niż rok. W ostatnich latach większość zespołów, która weszła do Ekstraklasy, zaraz z niej spadła. - Między tymi ligami jest olbrzymia przepaść pod względem sportowym. Poprzednie sezony rzeczywiście to pokazują. W Ekstraklasie są większe pieniądze i jeśli tam się znajdziemy, część będziemy chcieli przeznaczyć na budowę ośrodka treningowego. Nie możemy bowiem myśleć tylko o tym, że kupimy zawodników, którzy pomogą nam się utrzymać. Rozmawiał Andrzej Klemba