Trenera Kretka strasznie zabolała porażka z Legią Warszawa, do której wraca przy każdej możliwej okazji. Dlatego też przed spotkaniem z białostocczanami zapowiedział, że w jego zespole dojdzie do zmian - zarówno w ustawieniu, jak i personaliach. Przede wszystkim szkoleniowiec beniaminka wystawił zupełnie inną linię obrony, niż w poprzednich spotkaniach. W defensywie wymienił bowiem aż trzech graczy, ale głównie z powodu urazów. Narzekających na kontuzje Wojciecha Szymanka i Ugo Ukaha zastąpił na środku duet Bruno Pinheiro - Jarosław Bieniuk. Po prawej stronie biegał Souheil Ben Radhia, a Łukasz Broź wyjątkowo grał w drugiej linii. Najciekawiej było na lewej stronie pomocy, bo tam Widzew tak naprawdę nikogo nie miał. Co jakiś czas do bocznego sektora schodził albo Marcin Robak, albo Darvydas Sernas. Piotr Grzelczak, na ogół lewoskrzydłowy, tym razem grał z prawej strony. To zdecydowanie zaskoczyło Jagiellonię, choć... - Nie uważam, żeby to była jakaś niespodzianka. Wiedzieliśmy, w jakim składzie zagra Widzew - przekonywał po meczu Michał Probierz, trener Jagiellonii. - Byliśmy przygotowani na wszystkie możliwe warianty, więc elementu zaskoczenia nie było - dodawał bramkarz Grzegorz Sandomierski. Trudno jednak uwierzyć, aby ktoś wcześniej był w stanie przewidzieć to dość skomplikowane ustawienie łodzian. - Trener dużo myślał o zmianach i dokonał kilku roszad. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiej taktyki, ale jak widać, efekty są bardzo dobre. Ważną rolę odegrał fakt, że zagęściliśmy środek pola, gdzie graliśmy w trójkę - opowiadał serwisowi INTERIA.PL szczęśliwy Mindaugas Panka, strzelec trzeciego gola. Tak czy owak, Kretkowi należą się wielkie brawa. Nie tylko za pokonanie lidera, ale i świetne ustawnie drużyny i jeszcze lepsze zorganizowanie gry. Można się jedynie zastanawiać, co by było, gdyby trener wcześniej zdecydował się na taką taktykę i posłał w bój Bieniuka i Ben Radhię. Niewykluczone, że dziś Widzew byłby znacznie wyżej w tabeli. - Nie wracajmy do przeszłości, lepiej spojrzeć wprzód - odpowiada krótko Kretek. Ciekawe, czy i czym w najbliższym meczu Pucharu Polski zaskoczy Wisłę Kraków.