Postawa beniaminka to największe zaskoczenie rundy jesiennej Ekstraklasy. Widzew zdobył 29 punktów i jest na trzecim miejscu. Choć Janusz Niedźwiedź, trener łodzian podkreśla, że to zasługa całego zespołu, to jednak na wybijają się dwie postaci. W ataku Jordi Sanchez błyskawicznie zaaklimatyzował się w zespole, strzelił pięć bramek w lidze, dwie w Pucharze Polski, a do tego dołożył cztery asysty. Jest silny, dobrze gra tyłem do bramki i w powietrzu. Mógłby jeszcze być bardziej skuteczny. Do Widzewa trafił za darmo, a już są na niego chętni. Potwierdził, że piłkarze z niższych lig hiszpańskich dobrze odnajdują się w Polsce. Przykładów nie brakuje: Ivi Lopez, Carlitos, Gerard Badia, Jesus Imaz, Jesus Jimenez czy Igor Angulo. Ile trzeba zapłacić za Sancheza? - Nie wiem, ile może kosztować Sanchez. Zawodnik jest warty tyle, ile ktoś za niego zapłaci. Jeśli ktoś wyłoży milion euro za Jordiego, to sobie bez niego poradzimy. Są jakieś zapytania, ale nie ma oficjalnych ofert - stwierdził Wichniarek. Kolejny zawodnik, który wywarł pozytywne wrażenie to Henrich Ravas. 25-letni bramkarz dziewięć razy zachował czyste konto, ma najwyższy procent obronionych strzałów i właśnie trafił do reprezentacji Słowacji. Jest najwyżej wyceniany z całej kadry Widzewa. - Nie jesteśmy w sytuacji, w której musimy kogoś sprzedawać - zaznacza Wichniarek. I dodaje, że już w piątek powinny w klubie zapaść decyzje dotyczące zimowych transferów. Łodzianie planują pozyskać dwóch zawodników. - Pracujemy nad tymi transferami od sierpnia. W piątek spotykamy się z zarządem już po to, by podjąć ostateczne decyzje - zapewnia Wichniarek. - Pozycje, na które potrzebujemy zawodników określiliśmy już wcześniej. Jesteśmy zadowoleni z piłkarzy, których mamy, chcemy ich rozwijać, ale potrzebujemy dać im bodziec także poprzez rywalizację.