Widzew rozpoczął mecz w Gliwicach w identycznym składzie jak spotkanie poprzedniej kolejki z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1-1). W zespole Piasta, w porównaniu z poprzednią kolejką (0-3 z Wisłą Kraków), nastąpiła tylko jedna zmiana. Kontuzjowanego Krzysztofa Króla zastąpił Damian Zbozień. Goście rozpoczęli bardzo odważnie i już w siódmej minucie powinni prowadzić. Veljko Batrović znakomicie zagrał do Eduardsa Viszniakovsa, który znalazł się sam na sam z Dariuszem Trelą, lecz uderzył w bramkarza Piasta. Potem inicjatywę przejęli gospodarze. Kamil Wilczek, najpierw nogą, a po chwili głową, sprawdził Macieja Mielcarza. Główkował też Zbozień, ale i tym razem bramkarz Widzewa nie dał się zaskoczyć. W 16. minucie Tomasz Podgórski uwolnił się spod opieki obrońców i uderzył z 16 metrów wprost w ręce Mielcarza. Fragment gry między 18. a 22. minutą nie należał do Jonathana De Amo Pereza. Obrońca Widzewa faulował na 25. metrze, za co zobaczył żółtą kartkę. Po chwili Podgórski z rzutu wolnego wrzucił piłkę w pole karne gości, De Amo nie upilnował Csaby Horvatha, a ten strzałem głową nie dał szans Mielcarzowi. Kolejny niepotrzebny faul De Amo zaowocował niecelnym strzałem z wolnego Podgórskiego. W 25. minucie było już 2-0 dla gospodarzy. Wilczek uciekł obrońcom, podał w pole karne do Rubena Jurado, który mocnym strzałem pokonał bramkarza Widzewa. Trener gości Radosław Mroczkowski już po półgodzinie gry zastąpił Marcina Kaczmarka Aleksem Bruno, a De Amo dograł tylko do przerwy, zastąpiony przez Krystiana Nowaka. Po otrzymaniu dwóch ciosów Widzew się przebudził. Batrović i Eduards Viszniakovs strzelali jednak niecelnie. Niedługo po przerwie było już jasne, że Widzew nie wywiezie z Gliwic nawet punktu. W 53. minucie Mielcarz faulował za polem karnym atakującego Wilczka (po dobrej akcji Mateusza Matrasa) i wyleciał z boiska. Mroczkowski musiał dokonać ostatniej zmiany, wpuszczając do bramki nierozgrzanego Macieja Krakowiaka. Za moment było już 3-0. Podgórski znów asystował, tym razem z rzutu rożnego, a swą drugą bramkę w meczu, ponownie głową, zdobył Horvath. W 70. minimalnie nad bramką Widzewa główkował Wilczek. W końcówce oba zespoły, pewny swego Piast i pogodzony z porażką Widzew, marzyły już tylko o końcowym gwizdku sędziego. Powiedzieli po meczu: Radosław Mroczkowski (trener Widzewa): "Wynik jest dla nas dramatyczny. Nie mamy nawet punktu. To, co się działo na boisku dowodzi, jak daleko jesteśmy od zalążka lepszej jakości. Była w naszej grze masa błędów, nieodpowiedzialnych zachowań, co się przełożyło na stracone bramki. Sytuacja Visniakovsa z początku meczu zamiast nas zmobilizować, zadziałała odwrotnie - zespół jakby się poddał. Graliśmy zbyt nerwowo, za szybko uciekała nam piłka i na pewno mamy duży materiał do analizy". Marcin Brosz (trener Piasta): "Obawialiśmy się tego spotkania, bo zawsze ciężko grało nam się z Widzewem i dzisiaj też był to taki mecz. Rywale mieli klarowną sytuację w pierwszych minutach i wszystko mogło się potoczyć inaczej. Pomogła rewelacyjna interwencja Dariusza Treli, potem zdobyliśmy gola i kontrolowaliśmy grę. Widać było od początku, że piłkarze obu zespołów traktowali to spotkanie w kategoriach czegoś więcej niż walki tylko o trzy punkty, bo sąsiadowaliśmy w tabeli". Piast Gliwice - Widzew Łódź 3-0 (2-0) Bramki: 1-0 Csaba Horvath (19.), 2-0 Ruben Jurado (25.), 3-0 Csaba Horvath (58.) Czerwona kartka: Maciej Mielcarz - Widzew (53. faul taktyczny) Sędzia: Jarosław Rynkiewicz. Widzów: 5488. Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, tabela