Dla trenera Janusza Niedźwiedzia to siódmy klub w karierze szkoleniowej. Debiuty zwykle miał udane. W sezonie 2011/2012 z Jarotą Jarocin wygrał na wyjeździe z Chojniczanką. Na początek pracy w Radomiaku zremisował z Wisłą Puławy. Powrót do Jarocina (sezon 2016/17) okrasił efektownym zwycięstwem 4:0 nad Polonią Środa Wielkopolska. Te debiuty były w drugiej lidze, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym. Kolejnym zespół, który objął trener Niedźwiedź - Podhale Nowy Targ grało ligę niżej. I tym razem szkoleniowiec triumfował w debiucie - jego drużyna wygrała 2:0 z Chełmianką. Pracę w Stali Rzeszów, którą wprowadził do drugiej ligi, rozpoczął od zwycięstwa na inaugurację sezonu 2018/19 nad Wólczanką Wólka Pełkińska. Wreszcie poprzednia drużyna trenera - Górnik Polkowice. W tym przypadku to była pierwsza porażka w debiucie - 1:2 ze... Stalą Rzeszów. Na sześć debiutów, trener Niedźwiedź wygrał cztery. Trener Niedźwiedź pierwszy raz poprowadził Widzew, w którym dał zadebiutować od początku trzem piłkarzom - Pawłowi Zielińskiemu, Radosławowi Gołębiowskiemu i Karolowi Danielakowi. Kolejnych sześciu nowych usiadło na ławce rezerwowych. Po przerwie weszli Abdul Azziz Tetteh i Juliusz Letniowski. W Sandecji z pozyskanych przed sezonem zawodników aż sześciu pojawiło się w wyjściowym składzie. Wśród nich był ekswidzewiak Sebastian Rudol. Dla niego był to niezwykle ważny występ, bo zimą został zesłany do występujących w okręgówce rezerw łódzkiego klubu. Miał więc okazję, by się pokazać. Nową jakość łodzianie pokazali już po trzech minutach. Pomysłowo rozegrali rzut wolny - Gołębiowski zagrał płasko na 11. metr, Mateusz Michalski przepuścił piłkę, a nadbiegający Zieliński mocno kopnął, tyle że tuż obok słupka. Sandecja nie zamierzała jednak być chłopcem do bicia. Już w zeszłym sezonie pokazała pod wodzą Dariusza Dudka, że jest bardzo trudnym rywalem. Nie dała się zepchnąć do obrony i kilka razy groźnie zaatakowała - m. in. Dawid Bl anik kopnął w boczną siatkę. Widzewiacy pokazali, że warto ćwiczyć na treningach stałe fragmenty. Rzut wolny, podobnie jak wcześniej rzut rożny, też rozegrali niekonwencjonalnie. Michalski przymierzył się do wrzutki w pole karne, ale podał do boku, a Zieliński dośrodkował prosto na głowę Michała Grudniewskiego, który z bliska pokonał głową Dawida Pietrzkiewicza. Piłkę lepiej rozgrywali goście, wysoko atakowali widzewiaków, ale nie potrafili przełożyć tego na sytuacje bramkowe. Łodzianie nastawili się na kontrataki i stałe fragmenty. I to się opłaciło. W 41. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Dominika Kuna Danielak idealnie wyskoczył i podwyższył wynik strzałem głową. - Rzeczywiście Sandecja dobrze rozgrywa, ale nie potrafi zagrozić bramce - mówił w przerwie Marcin Kozłowski, były obrońca Widzewa. Na początku drugiej połowy znów przeważała Sandecja, ale nadal lepsze szanse miał Widzew. Jak choćby w 59. minucie, kiedy sam na sam z Pietrzkiewiczem był Tomczyk, ale pojedynek wygrał bramkarz gości. W 63. minucie sędzia postanowił skorzystać z pomocy VAR po tym jak Krystian Nowak upadł w polu karnym. Arbiter podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Tomczyk. W poprzednim sezonie zmarnował dwa z trzech rzutów karnych, ale tym razem się nie pomylił. Trener Dudek szukał sposobu, by w końcu jego piłkarze zagrozili bramce Widzewa. Zrobił od razu trzy zmiany, ale trzecia bramka dobiła jednak nowosądeczan. Kolejne okazje mieli dwukrotnie Tomczyk czy Michalski. Widzew - Sandecja 3-0 (2-0) Gole: Grudniewski (19.), Danielak (40.), Tomczyk (64., karny). Widzew: Wrąbel - Stępiński, Grudniewski, Nowak - Zieliński, Hanousek (75. Letniowski), Kun, Gołębiowski (87. Becht) - Danielak (87. Karasek), Tomczyk (87. Guzdek), Michalski (79. Tetteh). Sandecja: Pietrzkiewicz - Słaby, Rudol, Boczek, Kobryń - Fall, Szczepanek (87. Prochownik), Sovsic (64. Janicki), Kasprzak (64. Walski), Blanik (64. Chmiel) - Dikow (75. Wolny). Żółte kartki: Danielak - Rudol, Walski, Fall. Czerwona kartka: Fall Widzów: 13450.