Konflikt między władzami Łodzi a prezesem Widzewa trwa od kilku miesięcy. Od ubiegłego eskalował na niespotykaną skalę. Ostatnią kością niezgody była loża prezydencka na stadionie Widzewa. Prezes Drożdż domagał się, by tym skajboksem mógł zarządzać klub i jako przykład podawał, że tak jest na obiekcie ŁKS. Konflkt o lożę Miasto nie zamierzało ustąpić. I rozpoczęły się uszczypliwości z obu stron. Najpierw przed meczem z Lechią Gdańsk klub wyniósł z loży prezydenckiej wszystkie meble. Biznesmeni zaproszeni przez miasto, którzy pojawili się na spotkaniu, zastali pustą lożę. To nie był koniec - przed meczem z Legią miasto postawiło znak drogowy i wygrodziło miejsca parkingowe. Do loży znów zaprosiło gości i postanowiło, że samo będzie ich wpuszczać na mecz. To nie spodobało się prezesowi Dróżdżowi, który próbował storpedować te działania. Miasto poprosiło o pomoc straż miejską, która pojawiła się na stadionie i pilnowała dostępu do loży prezydenckiej. Transparenty przeciwko prezydent Łodzi Do tego kibice z najbardziej zagorzałej trybuny wywiesili transparenty atakujące prezydent Łodzi, wiceprezydenta, kilku radnych i prezesa MAKiS. Tego miasto postanowiło już nie darować. W poniedziałek biuro prasowe Urzędu Miasta Łodzi na prośbę Sławomira Woracha, prezesa MAKiS wysłało oświadczenie. W piśmie MAKiS informuje, że zgłosi sprawę do prokuratury. Twierdzi, że prezes niszczył mienie, a na dodatek przygotował i brał udział w wywieszeniu szkalujących transparentów. Jako dowód przekazało dziennikarzom zapis ze stadionowego monitoringu. : "(...) zdecydowaliśmy się sprawę skandalicznego zachowania pana Mateusza Dróżdża skierować do prokuratury i ujawnić nagrania z monitoringu. Zawiadomienie dotyczyć będzie m. in. niszczenia mienia, przygotowania i wywieszania szkalujących transparentów oraz zakłócania imprezy masowej. Działania Pana Prezesa mogły doprowadzić do znacznego opóźnienia rozpoczęcia meczu, problemów z wpuszczaniem gości na stadion, utrudnień w pracy służb bezpieczeństwa." MAKiS: Prezes Widzewa rozchwiany emocjonalnie MAKiS twierdzi też, że "Prezes Dróżdż próbował nawet fizycznie blokować wejście do strefy VIP i na stadion. Z tak nieobliczalną i rozchwianą emocjonalnie osobą zwyczajnie nie da się współpracować." - kończy oświadczenie prezes MAKiS. Widzew odpowiada na zarzuty Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź zarządu Widzewa. Zarzut o działanie w celu opóźnienia rozpoczęcia meczu komentuje tak: "Zarząd Widzewa zawsze na pierwszym miejscu stawia bezpieczeństwo uczestników imprezy masowej. Nigdy żaden z pracowników oraz przedstawicieli Klubu nie dążył do opóźnienia rozpoczęcia imprezy masowej i nie inaczej było 13 sierpnia." MAKiS zarzucił prezesowi Widzewa, że ten miał w samochodzie transparent szkalujący władze Łodzi i pomógł we wniesieniu na stadion. I to miało być na filmie z monitoringu. "Na załączonym fragmencie prezes widoczny jest z Maciejem Klimkiem, dziennikarzem telewizji Canal +. Zarejestrowany fragment monitoringu pochodzi z 12 sierpnia. Wskazywany przez prezesa Mateusza Dróżdża transparent to materiał wniesiony przez kibiców gości w trakcie meczu Widzewa z GKS-em Katowice we wrześniu 2021 roku." - argumentuje Widzew. I zapowiada kroki prawne MAKiS zarzuca też, że prezes Dróżdż niszczył mienie publiczne. "To oczywiście nieprawda, bo postawione znaki blokowały wyjazd zaparkowanych tam samochodów. Po odłożeniu znaków przez prezesa zarządu i pracowników Klubu, nikt więcej nie ingerował w ich ustawienie." - twierdzi Widzew. "W związku z naruszeniem w oświadczeniu i w załączonym do niego wideo dóbr osobistych, informujemy, że zarząd Widzew Łódź S.A. podejmie kroki prawne wobec ich twórców" - podkreśla łódzki klub.