Widzew po słabym początku rundy wiosennej - cztery punkty w czterech meczach, wrócił na zwycięska ścieżkę. Wygrane z GKS Tychy i GKS Katowice pozwoliły utrzymać drugie miejsce gwarantujące bezpośredni awans do ekstraklasy. Rywale czają się jednak tuż za plecami. W sobotę wygrała Korona Kielce i przed meczem łodzian traciła do nich tylko punkt. Także Arka Gdynia wróciła z Niepołomic z tarczą. Zespół trenera Ryszarda Tarasiewcza też miał tylko punkt mniej. Rywale mocno naciskają Widzew Dlatego tak ważne dla łodzian było pokonanie Skry Częstochowa. Problemy rywala z własnym boiskiem dały im atut - mecz rozgrywano na stadionie Widzewa, choć gospodarzem był zespół spod Jasnej Góry. Wygrana pozwoliłaby nie tylko odskoczyć od rywali, ale też zmniejszyć dystans do Miedzi Legnica (do ośmiu punktów), która nieoczekiwanie przegrała na własnym boisku ze znajdującym się na miejscy spadkowym Stomilem. Skra wydawała się łatwym rywalem - w trakcie rundy jesiennej była nawet na siódmym miejscu. Wiosną jednak jeszcze nie wygrała - trzy remisy i trzy porażki. W rezultacie wciąż nie jest pewna utrzymania. Spore zmiany w Widzewie Trener Widzewa mocno przemeblował skład. Po częscie było to wymuszone kontuzją Bartłomieja Pawłowskiego (zastąpił go Kristoffer Hansen) i kartkami Karola Danielaka (w jego miejsce Paweł Zieliński). Miejsce w składzie stracił Bartosz Guzdek, któr nie potrafi odnaleźć formy z pierwszej rundy. Zmienił go Przemysław Kita, strzelec gola w ostatnim meczu. Na boisku nie było też Fabio Nunesa, zastąpił go Radosław Gołębiowski. Widzew od początku przejął inicjatywę i przeważał. Wykonywał kilka stałych fragmentów, ale poważnie Skrze nie zagroził. Akcje były niezłe, ale brakowało dokładności przy kluczowym podaniu. W 16 minucie zza pola karnego uderzył Patryk Lipski, ale prosto w ręce Mateusza Kosa. Skra strzela, Widzew odpowiada Jak wykonywać stałe fragmenty pokazali za to goście. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Aleksander Paluszek pokonał strzałem głową Henricha Ravasa. Dopiero w 28 minucie łodzianie mieli okazje do wyrównania, ale Ernest Terpiłowski za słabo podał do Przemysława Kity. Młody pomocnik lepiej czuje się jako egzekutor - po rzucie rożnym przyjął piłkę i kopnął z pola karnego. Kos tym razem nie zdążył z reakcją i było 1:1. Terpiłowski imponował formą - po jego rajdzie piłka trafiła do Hansena, ale ten strzelił bardzo niecelnie. Kolejne uderzenie - Dominika Kuna - z trudem odbił Kos. VAR pracuje dla Widzewa Po zmianie stron piłkarze trenera Niedźwiedzia atakowali, ale bili głową w mur. Strzelał Kita, próbowali Kun czy Marek Hanousek, ale wciąż był remis. Przed szansą stanął Zieliński, ale w ostatniej chwili piłkę wybił obrońca. W końcu szczęście uśmiechnęło się do łodzian, bo piłkę ręką w polu karnym zagrał Dawid Niedbała. Dopiero dzięki wideoweryfikacji sędzia podyktował jedenastkę. Z rzutu karnego pewnie strzelił Hanousek. Kiedy wydawało się, że wicelider zdobędzie trzy punkty, wszystko zmarnował w ostatniej akcji spotkania. W ogromnym zmieszaniu w polu karnym Wdizewa piłkę do siatki wepchnął Mateusz Holik. Skra Częstochowa - Widzew Łódź 2-2 (1-1) Gole: Paluszek 19, Holik 90 - Terpiłowski 29, Hanousek 82 (karny) Skra: Kos - Burman (62. Niedbała), Paluszek, Mesjasz, Holik, Lukoszek - Pyrdoł (62. Kwietniewski), Baranowicz (85. Malec), Olejnik, Nocoń (76. Sajdak) - Mas (76. Ropski). Widzew: Ravas - Stępiński, Hanousek, Kreuzriegler - Zieliński, Lipski (88. Nowak), Kun, Terpiłowski, Hansen (90. Mucha), Gołębiowski (46. Nunes) - Kita (65. Guzdek). Żółte kartki: Pyrdoł, Baranowicz, Olejnik, Paluszek - Fábio Nunes.