W niedzielnym meczu przeciwko Jagiellonii Białystok wygraną łodzianom zapewnili obrońcy. Sebastian Madera i Jarosław Bieniuk zdobyli po jednej bramce głową. - Wiele zespołów wykorzystuje to, że mamy niski zespół i wykorzystał to też teraz Widzew. Wystarczy dobrze dograć piłkę w nasze pole karne i już mamy problem. Wie o tym cała liga - przyznaje trener Jagiellonii, Czesław Michniewicz. To, że ekipa z Białegostoku cierpi na deficyt wysokich zawodników, potwierdziły stałe fragmenty gry w niedzielnym spotkaniu. Przy zamieszeniach podbramkowych Jarosława Bieniuka pilnował 24 centymetry niższy Hermes. W wielu przypadkach robił to jednak na granicy faulu. - Nie wiem, dlaczego sędzia pozwalał na takie zachowania. On w ogóle nie był przecież zainteresowany piłką, próbował tylko złapać mnie w pół - denerwuje się Bieniuk. Zdenerwował się też na boisku i w jednej z sytuacji uderzył Hermesa, próbując się uwolnić, łokciem w głowę. - On pracował rękami, więc ja też. Jeżeli walczymy wręcz, to walczymy wręcz - tłumaczy Bieniuk. Madera przy golu, którego zdobył, nie był zaś kryty w ogóle. - Po pierwsza, Jagiellonia nie ma wielu wysokich piłkarzy. Po drugie, my mamy kilku, którzy potrafią dobrze dośrodkować - uśmiecha się piłkarz. Co ciekawe, on ze swojego drugiego gola w najwyższej klasie rozgrywkowej nie cieszył się w ogóle. Tak, jakby miał wyrzuty sumienia... - Gdybym miał mieć wyrzuty sumienia, to w ogóle nie próbowałbym strzelać. Wiele zawdzięczam trenerowi Michniewiczowi, nie zapomniałem o tym. To dlatego ta radość była stonowana - przyznaje. - W pierwszej połowie byliśmy na boisku trochę rozkojarzeni, kilkukrotnie daliśmy się zaskoczyć. Na pewno nie graliśmy tego, na co nas stać, nie byliśmy sobą. Dopiero w przerwie się ogarnęliśmy, zaczęliśmy odpowiednio się prezentować. Przeprowadziliśmy kilka fajnych akcji - dodaje Madera. Po wygranej nad Jagiellonią Widzew wskoczył na trzecie miejsce. Tylko na chwilę, bo zaraz potem trzy punkty zdobyła również Wisła Kraków. Jeśli w poniedziałek zwycięży Polonia, łodzianie będą na piątym miejscu ze stratą dwóch "oczek" do lidera (trzech przy wygranej Korony). - Każdy wie i widzi, że nie jesteśmy jeszcze na tyle mocnym zespołem, żeby góry zdobywać - tonuje nastroje Madera. - Cieszy kolejne zwycięstwo, ale wiemy, czym jest pokora, więc nie chodzimy z głowami w chmurach. Poza tym, tabela jest bardzo ciasna. Madera po raz kolejny rozegrał w Widzewie bardzo dobre spotkanie, choć defensywa nie ustrzegła się kilku błędów. Od pewnego czasu mówi się, że 26-letni obrońca zasługuje na szansę w reprezentacji Polski, obserwuje go również sztab szkoleniowy naszej kadry, ale... - Wydaje mi się, że jest jeszcze zbyt wcześnie. Nie liczę teraz w ogóle na powołanie - przyznaje.