Łódzkie dzienniki opublikowały w poniedziałek informację, że działacze Widzewa są skłonni zapłacić Zniczowi 5 mln zł za to, by po ewentualnym awansie do ekstraklasy klub z Pruszkowa oddał to miejsce Widzewowi. Bakalarczyk zaprzeczył tym doniesieniom. - Czytałem te artykuły i jestem zbulwersowany. To jakieś przekłamanie. Jeden z dziennikarzy zadzwonił do mnie z sugestią, że można by kupić miejsce w lidze a potem opublikowano teksty, że to pomysł Widzewa. Powiedziałem, że rozpatrujemy inne możliwości. Liga jeszcze trwa i matematycznie wszystko jest możliwe. Po zakończeniu rozgrywek odbędzie się jeszcze zjazd PZPN, na którym wiele się może wydarzyć. Nie przewidujemy jednak kupowania miejsca w lidze. To zwykła kaczka dziennikarska - powiedział Bakalarczyk. Widzew zajmuje aktualnie przedostatnie miejsce w ekstraklasie ze stratą czterech punktów do czternastego zespołu. Wydział Dyscypliny PZPN ukarał klub dodatkowo degradacją o jedną klasę rozgrywkową za udział w aferze korupcyjnej. Przewodniczącym WD był wówczas Michał Tomczak. Decyzja została utrzymana przez Związkowy Trybunał Piłkarski. Tomczak uważa, że od strony prawnej ewentualna fuzja Widzewa ze Zniczem byłaby możliwa, gdyż de facto w ekstraklasie grałby Znicz, który zmieniłby tylko nazwę i miejsce rozgrywania spotkań. - Byłoby to powtórzenie tego, co niedawno zrobiły Lech Poznań z Amiką Wronki. Trudno jednoznacznie sprzeciwiać się takim praktykom, gdyż musielibyśmy głęboko wkroczyć w rozwiązania prawne działające poza futbolem. W takich działaniach jest jednak coś niewłaściwego i pachnie to niemoralnością - powiedział Tomczak. Dodał, że rozpatrując sprawy klubów zamieszanych w aferę korupcyjną WD celowo nie orzekał kar wykluczenia ze struktur PZPN, gdyż obawiał się, że właściciele ukaranych klubów będą chcieli odkupić miejsce w lidze od innych członków PZPN. ?Dlatego orzekaliśmy kary degradacji? ? wyjaśnił Tomczak. Zdaniem Jana Tomaszewskiego ewentualna fuzja przyniosłaby Widzewowi więcej szkody niż pożytku. - Szukanie pomocy w Pruszkowie to byłaby dewaluacja Widzewa. To nie byłby już ten sam klub. Trudno przewidzieć, jak na taki ruch zareagowaliby kibice Widzewa. Tym bardziej, że Pruszków jest mocno związany z sympatykami warszawskiej Legii - powiedział były bramkarz reprezentacji Polski. Tomaszewski dodał, że większościowy udziałowiec Widzewa Sylwester Cacek stał się "kozłem ofiarnym" i dojną krową. Rok temu za duże pieniądze kupił klub, który powinien być natychmiast wykluczony ze struktur PZPN. Widzew już został ukarany za udział w aferze korupcyjnej, a wkrótce będzie też ukarany za nieprawidłowości licencyjne. Może się tak zdarzyć, że pan Cacek będzie za chwilę kupował drugi klub. Chyba nie o to mu chodziło, gdy zdecydował się zainwestować w Widzew - powiedział Tomaszewski.