W poprzednim sezonie obie drużyny grały w pierwszej lidze i razem wywalczyły awans. Miedź zrobiła to w świetnym stylu, na kilka kolejek przed końcem rozgrywek. Widzew musiał walczyć do ostatniego meczu. Widzew objawieniem ligi Wtedy wydawało się, że zespół z Dolnego Śląska będzie miał większe szanse na utrzymanie. Tyle że sprowadzono tabun obcokrajowców i w tej "Wieży Babel" szybko zrodził się chaos zamiast drużyny. W efekcie z rolą trenera pożegnał się Wojciech Łobodziński. Z dna tabeli Miedź będzie próbował podźwignąć Grzegorz Mokry, który w Łodzi debiutował. Z kolei Widzew to jak do tej pory największa niespodzianka rundy jesiennej. Pod okiem trenera Janusza Niedźwiedzia powstał zespół, który z ostatnich pięciu meczów cztery wygrał i raz zremisował. W efekcie jest czwarty w tabeli z punktem straty do wicelidera. Piękny gol Pawłowskiego O dziwo w pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiali goście. W czwartej minucie błąd popełnił bramkarz Henrich Ravas, który podał pod nogi Maxime Rodrigueza, ale Miedź nie skorzystała z prezentu. Odpowiedz łodzian była błyskawiczna. Bartłomiej Pawłowski dostał piłkę 30 metrów od bramki, podbiegł i kopnął idealnie w prawy róg bramki. 1:0 dla Widzewa. Kibice gospodarzy szybko zaczęli domagać się kolejnego gola i... było blisko. W 15. minucie Pawłowski dograł na prawą stronę do Ernesta Terpiłowskiego, ale interweniował Mateusz Abramowicz. Po chwili przed szansą stanął Jordi Sanchez, ale uderzył nad bramką. Zmarnowane szanse Widzew miał kolejne okazje - Pawłowski wyskoczył do piłki, ale nie trafił czysto głową. W końcu przebudziła się też Miedź. Po rzucie rożnym było gorąco w polu karnym gospodarzy, uderzył Angelo Henriquez, ale Serafin Szota wybił piłkę sprzed linii bramkowej. W odpowiedzi zagotowało się też w szesnastce gości, ale się wybronili. Jeszcze przed przerwą pół boiska z piłką przebiegł Dominik Kun, świetnie podał do Terpiłowskiego, lecz skrzydłowy znów przestrzelił. Widzew wytrzymał napór Miedzi Po zmianie stron Widzew szukał drugiej bramki. W 53. minucie z prawej strony podał Terpiłowski, Kun przyjął, ale przegrał pojedynek z bramkarzem. Po chwili łodzianie mieli rzut wolny z 18 metrów - strzał Pawłowskiego świetnie odbił Abramowicz. Gospodarze przeważali, ale do komfortu brakowało im jeszcze jednej bramki. Tym bardziej że Miedź kilka razy stworzyła zagrożenie, ale Ravas bronił, albo strzały były minimalnie niecelne. Łodzianie przeżywali trudne chwile. Po akcji Juricha Caroliny strzelił Victor Martinez, ale Ravas obronił. Goście nadal naciskali i było gorąco w polu karnym Widzewa. Ostatecznie jednak więcej goli już nie padło. Widzew Łódź - Miedź Legnica 1-0 (1-0) Bramka: Pawłowski (8.)