W sobotę 3 lutego prezes Jarosław Kaczyński na warszawskiej konwencji PiS przedstawił Tobiasza Bocheńskiego jako kandydata tej partii na prezydenta Warszawy. Miasto, którego obecnym gospodarzem jest Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej, przed laty było zarządzane przez śp. Lecha Kaczyńskiego, co zostało zresztą podkreślone podczas przemówienia. I to do jego czasów ma nawiązać Bocheński. "Warszawa potrzebuje gospodarza, który poświęci jej cały swój czas i energię, by się dynamicznie rozwijała" - przekonywał z kolei kandydat PiS. Burza wokół kandydata PiS. Jest oświadczenie Bocheńskiego Kiedy tylko ogłoszono jego kandydaturę, wokół Bocheńskiego natychmiast zrobiło się gorąco. Polityk PiS do tej pory był kojarzony bardziej z Łodzią. I pojawiły się zarzuty, że jest związany z Widzewem Łódź, któremu zresztą w przeszłości pomagał. A to dla ludzi z Warszawy, gdzie dominują fani skonfliktowanej z Widzewem Legii, byłoby dużą skazą na wizerunku. Dlatego kandydat na prezydenta stolicy natychmiast przystąpił do kontrataku. "Prawdą jest, że pomagałem klubowi Widzew, który był skonfliktowany z władzami miasta Łodzi. To jest tak, gdyby prezydent miał wysłać strażników miejskich na Legię i mówić klubowi, kto ma być jego prezesem. Taka sytuacja była w Widzewie, więc wstawiłem się za klubem, ale nigdy nie byłem na żadnym meczu klubowym w swoim życiu" - tłumaczył się polityk w mediach społecznościowych. Polityk oskarżony o kłamstwo. Natychmiastowa reakcja Internauci bardzo szybko jednak wyłapali wpis Bocheńskiego z 2022 roku, na którym opublikował zdjęcie... ze stadionu Widzewa. We wpisie krytykował co prawda działania miasta Łódź, które nie znalazło dla zaproszonych na mecz kombatantów miejsca w loży VIP, ale zdaniem wyborców, zostało zrobione ze stadionu. Politykowi zarzucono kłamstwo. Tobiasz Bocheński natychmiast odpowiedział na te zarzuty. "To zdjęcie z meczu, na którym nigdy mnie nie było. Ponieważ nigdy nie byłem na żadnym meczu. Nie skłamałem. Nie jestem również kibicem. Powinniście zastanowić się nad rozumieniem różnicy w zamieszczeniu zdjęcia stadionu a obecności na nim" - napisał na swoim profilu na portalu "X". A ponieważ temat pojawił się w kilku gazetach i portalach, polityk PiS zagroził, że jeśli nie pojawią się sprostowania, wkroczy na drogą sądową.