Spotkanie było bardzo nerwowe, a sędzia Daniel Stefański często, po sugestiach z wozu VAR, biegł do monitora, by sprawdzać sporne sytuacje. W ten sposób nie uznał dwóch bramek dla Widzewa, a przyznał rzut karny Zagłębiu, dzięki któremu objęło prowadzenie. Goście dążyli do wyrównania, ale wydawało się, że nic z tego. W dziewiątej minucie doliczonego czasu Sanchez zablokował w polu bramkowym Dioudis, bramkarz zbił piłkę pod nogi Imada Rondicia, a ten doprowadził do remisu. Sędzia Stefański uznał gola, ale zawodnicy Zagłębia głośno protestowali. W końcu też sprawdził sytuacje na VAR, ale nie zmienił decyzji. To mocno zdenerwowało Dioudisa i dostał żółtą kartkę. To jednak nie było koniec. Po ostatnim gwizdku część piłkarzy dziękowała sobie za grę. Z boku stali Dioudis i Sanchez. Po chwili bramkarza Zagłębia powalił Hiszpana. Rozpoczęła się awantura między drużynami. Na pomoc napastnikowi rzucili się piłkarze Widzewa. Kiedy udało się rozdzielić, sędzia po raz piąty pokazał, że idzie skorzystać z VAR. Obejrzał zajść na boisku i ukarał greckiego bramkarza bezpośrednią czerwoną kartką. Awantura przeniosła się do tunelu Po meczu w tunelu prowadzącym do szatni miało dojść do kolejnej scysji między Sanchezem i Dioudisem. W efekcie, na początku, odwołano wywiady z piłkarzami. W Lidze Plus o sytuacji mówił Michał Żewłakow. Zaznaczył, że zna relację tylko z jednej strony, ale jako prowokatora wskazał Sancheza. W rolę obrońcy napastnika Widzewa wcielił się Michał Rydz, prezes klubu. "Nie ma mojej zgody na publiczne obarczanie winą zawodnika Widzewa. Fakty są takie, że Jordi jeszcze na boisku został fizycznie zaatakowany przez zawodnika gospodarzy, za co został on ukarany czerwoną kartką. Czekamy na protokół sędziowski, ale dalszym rozstrzyganiem wydarzeń powinny zająć się odpowiednie organy dyscyplinarne." Daniel Myśliwiec, trener Widzewa: - Odnośnie wydarzeń między zawodnikami po meczu, to wolałbym, żebyśmy rozmawiali o piłce. To, co się wydarzyło, było już poza sportem. Mam nadzieje, że jak opadną emocję, to każdy przemyśli zachowanie. Nie chcę nikogo oskarżać, bo to byłoby niesprawiedliwe. Obaj szkoleniowcy mieli oczywiście inne zdanie w sprawie gola dla Widzewa, który był zarzewiem awantury. - Sanchez przy walce z bramkarzem wygrał pozycję i ochraniał ją, a dokładnie to miejsce, gdzie była piłka - uważa trener Myśliwiec. - Ubolewam nad tym, że tak dobry mecz, o wysokiej jakości, kończy się w taki sposób. Zagłębie zdobyło bramkę w trudny do zaakceptowania sposób.