Powtórki telewizyjne są bezlitosne dla sędziego. Przy bramce wyrównującej Igor Łasicki nie dość, że był na pozycji spalonej, to jeszcze popychał Mateusza Żyrę. Arbiter został poinformowany przez VAR, że powinien sprawdzić sytuację. Poszedł do monitora i podtrzymał decyzję. A to był kluczowy moment spotkania, bo bramka na 1:1 padła w ostatniej minucie doliczonego czasu. Z powodu zadymienia murawy i wcześniejszych przerw spowodowanych konsultacjami z VAR, przedłużył spotkanie o prawie 20 minut. W efekcie doszło do dogrywki, w której to krakowianie zdobyli zwycięską bramkę i zagrają w półfinale Pucharu Polski. - Zdumiewająca i bulwersująca jest ta decyzja sędziego. Mógł wybrać i zdecydować, czy anulować trafienie z powodu ewidentnego spalonego, czy ewentualnie z powodu faulu na obrońcy, a jednak nie uwzględnił sugestii VAR. Wypaczył wynik meczu i rywalizację w Pucharze Polski - napisał w TVP Sport Rafał Rostkowski, były sędzia. Widzew nie zamierzał pozostawić tej sprawy bez reakcji. Marcin Tarociński, rzecznik prasowy Widzew poinformował, że klub domaga się powtórzenia spotkania. "Widzew Łódź złożył protest do PZPN w związku z przebiegiem meczu 1/4 finału Fortuna Pucharu Polski. Podstawą była błędna decyzja sędziego, który wypaczył wynik spotkania. Klub wnosi o powtórzenie meczu, w celu wyłonienia zwycięzcy w sportowej rywalizacji. Sprawę skomentował też Michał Rydz, prezes Widzewa: "Oczywiście, część z Was powie, że mogliśmy - czysto piłkarsko zrobić - w tym meczu więcej, strzelić kolejne bramki. I można się z tym zgodzić. Ale dopóki będziemy tolerować tak rażące błędy, które bezpośrednio wpływają na wyniki spotkań, nic się w piłce nie zmieni. To też wsparcie dla drużyny, jutro wszyscy RAZEM."