Gdy oba zespoły zmierzyły się w Grodzisku Wlkp. pod koniec września, Wartę prowadził Piotr Tworek, a Zagłębie - Dariusz Żuraw. Poznaniacy wpadli już wówczas w kryzys, którego efektem były kolejne spotkania bez zdobytej bramki. Z Zagłębiem zagrali akurat bardzo dobrze, ale co z tego, skoro przegrali 0-2. To spotkanie wciąż jest pamiętane, bo Warta zmarnowała rzut karny, obijała słupki, z bliska nie potrafiła pokonać Dominika Hładuna. A Zagłębie, choć było tego dnia kiepskie, raz udanie skontrowało, później drugi i wywalczyło trzy punkty. Zespół trenera Żurawia dość szczęśliwie w tamtym czasie punktował, co pozwalało mu być w ligowej czołówce. W końcu szczęście się jednak skończyło, jeszcze przed końcem roku Żuraw stracił pracę, a dziś finansowy potentat z Lubina nie może być pewny utrzymania. Jest w podobnej sytuacji do Warty, która też w końcu zwolniła trenera, bo przez dwa miesiące nie potrafiła zdobyć w lidze bramki. Tyle że do sukcesu idzie nieco inną drogą. Zagłębie Lubin postawiło na trenera z sukcesami i trudnym charakterem Zagłębie w miejsce Żurawia postawiło bowiem na Piotra Stokowca - doświadczonego trenera, który kiedyś już prowadził ten zespół - i to nawet w europejskich pucharach. Stokowiec pracował w Lubinie przez 3,5 roku, bardzo podobny okres spędził później w Lechii Gdańsk. Z tymi klubami potrafił sporo osiągnąć, Lechia stała się czołową drużyną w kraju, wywalczyła Puchar Polski, drugi finał przegrała po dogrywce. A z drugiej strony: z klubu odchodzili czołowi piłkarze, narzekając na trudny charakter szkoleniowca. To nie tylko Sławomir Peszko, ale też Marco Paixao, Błażej Augustyn czy Artur Sobiech. Ostatnio kilka cierpkich słów powiedział też Conrado. Stokowiec ma teraz jasny cel w Zagłębiu - utrzymać w miarę spokojnie Ekstraklasę, a później przebudować drużynę. W Lubinie o środki na to zdecydowanie łatwiej niż w biednej Warcie Poznań. Ryzykowna decyzja Warty Poznań - też zaczynał w Wigrach Warta bowiem, półtora miesiąca wcześniej niż Zagłębie, też zwolniła szkoleniowca. Odejście Piotra Tworka było dość kontrowersyjne, bo to jednak z tym szkoleniowcem "Zieloni" osiągnęli największe sukcesy, z piątym miejsce w Ekstraklasie włącznie. I to Tworek potrafił też stworzyć w szatni doskonałą atmosferę, a zespół nazywano "Swojską Bandą". Zatrudnienie Dawida Szulczka było zaskakujące, bo do tej pory ów młody człowiek Ekstraklasę znał od wewnątrz tylko z faktu bycia asystentem trenera Artura Skowronka w Wiśle Kraków. Samodzielnie od ponad roku pracował za to w Wigrach Suwałki i może jedynie to łączy go ze Stokowcem, który też swoją pierwszą pracę szkoleniową miał w Suwałkach, choć był jeszcze wówczas grającym trenerem. Reszta - to już same różnice. Dawid Szulczek: Czuję wiarę w zespole Warta postawiła na "człowieka znikąd" - zaryzykowała, choć też rozważała możliwość zatrudnienia typowych "ratowników". Sytuacja klubu na początku listopada była bardzo trudna, a przecież mówimy o najbiedniejszym lub niemal najbiedniejszym klubie PKO Ekstraklasy. Szulczek miał o tyle szczęście, że zanim jeszcze przyjechał do Poznania, Warta z tymczasowym trenerem Adamem Szałą wygrała 1-0 w Gliwicach z Piastem. Nowy szkoleniowiec zaczął od dwóch porażek - pechowej z Wisłą Płock i planowanej, choć wszystko mogło się potoczyć inaczej, z Lechem Poznań, ale później jego zespół odżył. I jeszcze przed końcem roku w trzech ostatnich kolejkach zdobył pięć punktów, zaś wiosną jest czwarty w klasyfikacji Ekstraklasy. - U nas w szatni nigdy nie było nerwowo, więc trudno mi powiedzieć, czy teraz jest już spokojniej. Przyszedłem akurat po meczu z Piastem, więc z dużą ochotą rozpoczęliśmy pracę. Mimo porażek w tych dwóch pierwszych spotkaniach, widziałem, że drużyna się dobrze adaptuje, jest pozytywny odbiór, a resztę napędziły już wyniki. Czuję wiarę, że wspólnym poświęceniem i pracą możemy wiele zrobić - mówi szkoleniowiec i podkreśla tu komunikację między piłkarzami, ale też między nimi i sztabem. - Nigdy nie byliśmy spokojni o utrzymanie i nie jesteśmy też teraz - dodaje. Szatnia w Ekstraklasie? Te same mechanizmy co w drugiej lidze Warta Poznań w tym roku ograła już Legię Warszawa, Radomiaka i Górnika Zabrze, zremisowała z Górnikiem Łęczna i Jagiellonią, przegrała pechowo w Niecieczy, tracąc gola w ostatnich minutach, a wcześniej marnując rzut karny. Lepiej gra się jej z zespołami mocniejszymi, bo i na nie Szulczek potrafi znaleźć dobry pomysł. W starciu z Legią, która w tym roku wygrała pięć razy w lidze, raz zremisowała i przegrała, poznaniacy zdominowali środek i odcięli skrzydłowych rywali. Podobnie było przed tygodniem w meczu z Górnikiem. - Na pewno jesteśmy innym zespołem iż rok temu, ale ważny jest tu pomysł trenera Szulczka i nasza realizacja tych pomysłów na boisku. Sprawdza się wszystko, co trener nam przekazuje. Mamy narzędzia i staramy się je wykorzystać - mówił Jan Grzesik z Warty po meczu z Radomiakiem. Szulczek trafia do zawodników, ale duży wpływ na to ma dobra atmosfera w szatni, z której trenera sam sporo wyciąga. Dla młodego, 32-latka to też duże wyzwanie, bo do tej pory kształtował tę szatnię tylko w drugiej lidze. - Wychodzę z założenia, że jeżeli w trudnej chwili pomożemy człowiekowi, to taka osoba też wyjdzie kiedyś z chęcią pomocy - tłumaczy Szulczek. I podaje przykład Milana Corryna - byłego reprezentanta belgijskiej młodzieżówki, który latem przyjechał do Warty w roli przyszłej gwiazdy. Tyle że z tygodnia na tydzień spisywał się coraz słabiej, zimą klub chciał się z nim pożegnać, a piłkarz obsmarował Wartę w belgijskich mediach. Szulczek nie zabrał niesfornego gracza na zgrupowanie, bo ten się leczył, ale też go nie skreślił. Dziś Corryn już trenuje, jest rezerwowym i cieszy się z sukcesów zespołu. - To jest dobry przykład takiej ludzkiej reakcji, bo myślę, że Milan jeszcze nam w tym sezonie pomoże - uważa trener Warty. Zagłębie Lubin - Warta Poznań, gdzie transmisja? W piątek o godz. 18 Warta Poznań zagra w Lubinie z Zagłębiem i dla obu klubów to arcyważne spotkanie w walce o utrzymanie się w elicie. Gospodarze mają bowiem 28 pkt, Warta 27 - drużyna, która wygra, może więc odskoczyć strefie spadkowej już na co najmniej sześć oczek. Transmisja z tego meczu - w Canal+ Sport, Canal+ Sport3 i nSport+. CZYTAJ: Jak uniknąć lidera Bundesligi? Wicemistrz Polski ma pomysł!